Ekspert: rozwój nowoczesnych technologii sprzyja kryminalistyce

Dzięki nowoczesnym metodom analitycznym możliwe jest wykrycie mikrogramowych śladów na miejscu przestępstwa. Granica wykrywalności uległa bowiem znacznemu obniżeniu - powiedziała PAP kierownik Zakładu Kryminalistyki Instytutu Ekspertyz Sądowych prof. Janina Zięba-Palus.

Jej zdaniem, nowoczesna aparatura, pokazywana w zachodnich serialach kryminalnych, istnieje w laboratoriach naprawdę. Jednak ekspert, który w krótkim czasie wydaje opinie na każdy temat, to fikcja filmowa - uważa.

W strukturze Zakładu Kryminalistyki działają pracownie: badania mikrośladów; badania pisma ręcznego i dokumentów; daktyloskopii i antropologii sądowej oraz analizy mowy i nagrań. Na co dzień prof. Janina Zięba-Palus jest ekspertem w Pracowni Badania Mikrośladów.

PAP: Czym zajmują się eksperci w Pracowni Badania Mikrośladów?

Prof. Janina Zięba-Palus: Metodami fizyko-chemicznymi badamy ślady ujawnione na miejscu przestępstwa, na osobie poszkodowanej lub też na narzędziu czynu. Ujawniamy też ślady na przesłanych dowodach rzeczowych. Zasadniczym celem badania śladów kryminalistycznych jest identyfikacja materiału tworzącego ślad i porównanie go z materiałem pobranym od podejrzanego, co służy potwierdzeniu jego udziału w zdarzeniu. Przedmiotem badań są m.in. mikrookruchy szkła, lakieru, tworzyw sztucznych, klejów, drobiny gleby oraz pojedyncze włókna.

PAP: Czy takie ślady prowadzą bezpośrednio do sprawcy?

J.Z.P.: Badane ślady mogą potwierdzić kontakt ze sobą osób (np. napastnika i ofiary), osoby i rzeczy (np. pojazdu sprawcy wypadku i osoby potrąconej) lub rzeczy (narzędzia użytego przez włamywacza i otwieranych drzwi). Jednak badania fizyko-chemiczne nie prowadzą do kategorycznych rozstrzygnięć. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że włókna, szkło, lakier to są materiały produkowane seryjnie. Zatem jeśli znajdziemy takie ślady, możemy co najwyżej stwierdzić, że jest prawdopodobne, że pochodzą z odzieży lub samochodu sprawcy. Nie można bowiem wykluczyć, że mogą pochodzić z innego źródła nie mającego związku z rozważanym przestępstwem, tj. od innej osoby, rzeczy.

PAP: A jeżeli na ubraniu ofiary wypadku zostaną ślady lakieru samochodu?

J.Z.P.: Jeśli chodzi o wypadek motoryzacyjny, to porównując ślady lakieru na odzieży z powłoką lakierową pojazdu możemy jedynie powiedzieć, że był prawdopodobnie kontakt między ofiarą a pojazdem, dlatego, że wiele pojazdów jest polakierowanych takim samym lakierem. Identyfikacja jest łatwiejsza, jeżeli na miejscu wypadku pozostały okruchy powłoki lakierowej, ponieważ skład powłok lakierowych na pojazdach jest ściśle zdefiniowany. Są bazy, które mówią, że np. volvo rocznik 2000 ma powłokę lakierową złożoną z warstw o takim składzie chemicznym, grubości itd., a więc wtedy identyfikacja jest łatwiejsza. Do tego stopnia, że znajdując okruchy lakieru na odzieży ofiary i korzystając z baz danych można już wytypować pojazd, który potrącił i oddalił się z miejsca zdarzenia. W krajach zachodnich jest to typowy sposób poszukiwania sprawców wypadków.

PAP: U nas to nie jest stosowane?

J.Z.P.: Staramy się tę procedurę wdrażać i w naszym kraju. Korzystanie z istniejących baz danych lakierów wymaga dużego doświadczenia.

PAP: A z okruchów szkła da się ustalić model i rocznik samochodu?

J.Z.P.: Nie. Jeszcze 10 lat temu istniała nadzieja, że będzie to możliwe. Jednak wszystkie różnice w składzie chemicznym szkła pochodzącego z szyb samochodów różnych marek uległy zniwelowaniu wskutek recyklingu szkła. Jesteśmy natomiast w stanie wyodrębnić ze śladu szklanego mikrodrobiny i porównać je z rozbitą szybą w samochodzie podejrzanego, by ustalić prawdopodobieństwo jego udziału w wypadku.

PAP: W przypadku broni palnej takich wątpliwości nie ma?

J.Z.P.: Ślady po wystrzale z broni palnej zawierają niewidoczne gołym okiem drobiny metaliczne, charakterystyczne dla użytej amunicji. Drobiny te osiadają zarówno wokół przestrzeliny, jak i na osobie, która używała tej broni. Ich ujawnienie na ciele lub odzieży podejrzanego świadczy o tym, że osoba ta uczestniczyła w zdarzeniu z bronią, z której strzelano. Z uwagi na niewielkie rozmiary ślady te są widoczne tylko przy użyciu mikroskopu elektronowego; sprawca nie zdaje sobie sprawy, że ulega zabrudzeniu takimi cząstkami. Zdarza się w niektórych przypadkach, że na rękach ofiary można ujawnić ślady powystrzałowe, co oznacza, że strzelała ona z broni lub też że broń została włożona w jej ręce, by upozorować samobójstwo.

PAP: Można to odróżnić?

J.Z.P.: Oczywiście. Jeżeli trzymała broń, z której uprzednio strzelano, to te cząstki wystąpią tylko po stronie wewnętrznej jej dłoni, natomiast jeżeli sama strzelała, to tych cząstek będzie znacznie więcej i będą inaczej rozlokowane.

PAP: Co jeszcze bada się w pracowni mikrośladów?

J.Z.P.: Poszukujemy śladów w postaci milimetrowej długości mikrowłókienek przeniesionych z odzieży na odzież podczas kontaktu ze sobą dwóch osób w trakcie np. takich zdarzeń jak gwałt czy zabójstwo. Badamy również materiał pochodzący z pogorzeliska, by ustalić, czym pożar został zainicjowany. Poszukujemy śladów lotnej łatwopalnej cieczy, która mogła być użyta do wzniecenia pożaru. Jest to trudne zadanie, bo próbki do badań pobierane są po stosunkowo długim czasie od zaistnienia pożaru, a więc są przewietrzone i zanieczyszczone wskutek prowadzonej akcji gaśniczej. Badamy również materiały zabezpieczone z miejsca wybuchu, aby stwierdzić, jaki rodzaj materiału wybuchowego został użyty. Identyfikujemy wszelkie substancje, które zostają zabezpieczone na miejscu zdarzenia.

PAP: Takie badania wymagają na pewno nowoczesnego, specjalistycznego sprzętu.

J.Z.P.: Nasza pracownia jest dobrze wyposażona. Stosujemy techniki mikrobadawcze, które umożliwiają analizowanie niewielkich ilości materiału nie powodując jego zniszczenia lub zużywając go w minimalnym stopniu. Stosujemy różne techniki mikroskopowe, ze światłem białym, spolaryzowanym, obserwujemy fluorescencję. W badaniach porównawczych wykorzystujemy mikroskop porównawczy, który pozwala równocześnie obserwować dwa obiekty. Używamy również elektronowy mikroskop skaningowy, który umożliwia obserwację śladu pod powiększeniem rzędu od kilku tysięcy do kilkunastu tysięcy razy. Tylko pod mikroskopem skaningowym możemy ujawnić np. drobiny metaliczne powystrzałowe.

Stosujemy również nieniszczące metody spektroskopowe, tj. spektroskopię w podczerwieni, która umożliwia podanie składu chemicznego badanego śladu; spektroskopię w zakresie widzialnym i nadfioletowym do porównywania barwy dwóch obiektów, np. próbek lakieru, włókien czy past długopisowych na przerabianym dokumencie; spektroskopię ramanowską do ustalania składu barwnikowego (lakiery, włókna, tworzywa sztuczne, materiały pisarskie); w analizie składu pierwiastkowego zaś spektrometrię rentgenowską. Jest też stosowana cała gama technik chromatograficznych pomocna w porównywaniu składu chemicznego, np. bardzo ważna u nas chromatografia gazowa oraz cieczowa (ślady po pożarze, wybuchu). Mamy też aparaty, które są specjalnie dedykowane kryminalistyce – np. do wyznaczania współczynnika załamania światła mikrookruchów szkła, cechy bardzo istotnej w ich identyfikacji.

PAP: Czyli rozwój nowoczesnych technologii sprzyja kryminalistyce?

J.Z.P.: Absolutnie tak. Chemia dostarcza narzędzi, a kryminalistyka próbuje te narzędzia adaptować do swych potrzeb. Mam wrażenie, że rozwiązywanie konkretnych spraw i ciągłe braki narzędzi są początkiem do zmian, do poprawy aparatury, opracowania technik badawczych. Np. metoda wykrywania pikogramowych cząstek powystrzałowych funkcjonuje od lat 90. Przedtem zupełnie inaczej się postępowało, bo możliwości badawcze były mniejsze. Podobnie było z badaniem śladów pożarowych. Obecnie jest możliwe wykrywanie niezwykle małych, śladowych ilości materiałów, a więc mikrośladów. Takie zmiany dokonały się na moich oczach.

Z mojego punktu widzenia bardzo ważne jest również stałe aktualizowane bazy danych zawierających informacje o różnych materiałach, które mogą być ujawnione na miejscu zdarzenia jako ślad. Mamy bazę powłok lakierowych występujących na różnych pojazdach, które jeżdżą po naszych drogach. Mamy też bazy szkła, bazy włókien, klejów, tworzyw sztucznych. Każde laboratorium tworzy swoje bazy, a także korzysta z baz europejskich. Nie jest to proste z uwagi na liczbę i różnorodność produktów na rynku. Przykładowo europejska baza włókien nie obejmuje informacji o wyrobach włókienniczych pochodzących z Dalekiego Wschodu. Brak o nich informacji technologicznych.

PAP: To jest taki sprzęt, jak w innych laboratoriach na świecie?

J.Z.P.: Pracownia jest wyposażona w sprzęt taki, jak na Zachodzie. Nasz nie odbiega od tej normy. Pracujemy w grupach roboczych w ramach Europejskiej Sieci Instytutów Nauk Sądowych (ENFSI), spotykamy się z ekspertami tej samej branży z innych laboratoriów i dzięki temu mamy tę samą płaszczyznę porozumiewania się, te same metody badawcze, możemy stosować te same programy na tym samym sprzęcie.

Natomiast trzeba przyznać, że to, co nas różni od europejskich laboratoriów, to fakt, że my mamy jeden zestaw danej aparatury, a w laboratoriach Europy Zachodniej takich zestawów jest wiele. Na mnie kiedyś zrobiło to wrażenie. Cieszyliśmy się, że zakupiliśmy zestaw do badania śladów pożarowych, po czym podczas spotkania grupy roboczej pokazano nam laboratorium, w którym stało kilka takich zestawów. To jest ciągle ta przepaść.

PAP: Zachodnie seriale pokazują, że dzięki takiej nowoczesnej aparaturze można szybko zrobić skomplikowane ekspertyzy i odpowiedzieć na każde pytanie.

J.Z.P.: To nie jest prawdą. Widziałam serial, w którym jeden ekspert przeprowadza ekspertyzy z zakresu DNA, fonoskopii, informatyki, całą chemię... Nie spotkałam jeszcze eksperta, który by miał taki szeroki zakres działania.

PAP: Ale taka aparatura, jak w tych filmach, istnieje naprawdę?

J.Z.P.: Aparatura istnieje i jest stosowana, ale odnoszę wrażenie, że w tych filmach została specjalnie nagromadzona w celu zrobienia efektu. Zdarza się też sytuacja przeciwna. Jest pokazany tylko szereg probówek wypełnionych barwnymi cieczami i ten biedny ekspert, który prostymi testami chemicznymi identyfikuje substancje. To też nie jest prawdą.

Rozmawiała Anna Pasek (PAP)

hp/ bno/ as/ krf/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • 19.12.2024. Pokaz przygotowania i pieczenia pierniczków z mąki owadziej (świerszcz domowy, łac. Acheta domesticus) na Wydziale Biotechnologii i Hodowli Zwierząt, Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. PAP/Marcin Bielecki

    Szczecin/ Świąteczne pierniki z dodatkiem mąki ze świerszcza domowego

  • Fot. Adobe Stock

    Gdańsk/ Naukowcy chcą stworzyć model skóry, wykorzystując druk 3D

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera