Osoby, które w wieku 30-40 lat cierpią z powodu zaburzeń snu, mogą być bardziej narażone na problemy z pamięcią i procesami myślowymi dziesięć lat później - informuje internetowe wydanie czasopisma „Neurology”.
Pandemia mogła wpłynąć na nasilenie zjawiska bezsenności. Według dostępnych problem tendotyka ok. 34 proc. polskiego społeczeństwa, choć możliwe, że te dane są niedoszacowane - wskazała dr Aleksandra Karykowska z Zakładu Antropologii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Terapia poznawczo-behawioralna jest podstawą leczenia bezsenności - przekonuje prof. Adam Wichniak. Dodaje, że leki powinny być jedynie jej uzupełnieniem.
U chorych z niewydolnością serca dochodzi do odnerwienia szyszynki i zaburzeń w wydzielaniu melatoniny, co wpływa na sen. Mechanizm tego zjawiska opisują naukowcy w publikacji, która ukazała się w najnowszym wydaniu czasopisma Science.
Nieinwazyjna stymulacja najdłuższego z nerwów czaszkowych - nerwu błędnego - może zmniejszać pobudzenie w nocy. Skuteczność tej metody w leczeniu bezsenności zbadał międzynarodowy zespół z udziałem psycholożki Uniwersytetu SWPS.
Osoby cierpiące na bezsenność są o 69 proc. bardziej narażone na zawał serca – wynika z badań, których wyniki zostaną ogłoszone podczas Światowego Kongresu Kardiologii w Nowym Orleanie (4-6 marca). Związek ten obserwuje się częściej zwłaszcza u kobiet.
Zaburzenia lękowe, depresja i choroby somatyczne nie są już główną przyczyną bezsenności, dziś doprowadza do tego przede wszystkim niekorzystna zmiana stylu życia i zaburzenia rytmu dobowego – twierdzi prof. Adam Wichniak, specjalista zaburzeń snu.
Długotrwałe objawy bezsenności w wieku średnim mogą stwarzać ryzyko pogorszenia funkcjonowania poznawczego w późniejszym życiu, dlatego bezsenność powinna być leczona jak najwcześniej - informuje „Journal of Aging and Health”.
Niewyspane osoby, patrząc na twarze innych ludzi, oceniają ich jako mniej godnych zaufania, mniej atrakcyjnych i o gorszym zdrowiu. Może to prowadzić do pogorszenia społecznego życia.