Biolodzy UŁ badają, czy rośliny pomogą pozbyć się wiecznych chemikaliów

Źródło: Adobe Stock
Źródło: Adobe Stock

Biolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego badają, czy za pomocą roślin można oczyścić glebę z tzw. wiecznych chemikaliów. To odporne na biodegradację związki chemiczne PFAS, które stanowią poważne zagrożenie dla środowiska i ludzkiego zdrowia.

Wieczne chemikalia to potoczna nazwa dla substancji perfluoroalkilowych (PFAS). Są to substancje stworzone przez ludzi, nie występują naturalnie, ale ze względu na swoje szczególne właściwości – odpychania równocześnie cząsteczek tłuszczu i wody – są szeroko stosowane w wielu produktach codziennego użytku.

"Są one wykorzystywane w wielu gałęziach przemysłu. Stosuje się je w pianach gaśniczych, szamponach, kosmetykach, produktach plamoodpornych, przy produkcji odzieży sportowej, a nawet patelni czy dywanów. Problem w tym, że później wszystkie te substancje trafiają do środowiska i zostają w nim na lata" – podkreśliła dr Anna Wyrwicka-Drewniak z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŁ.

Stanowią przy tym duże zagrożenie dla środowiska oraz ludzi, ponieważ nie rozkładają się one w sposób naturalny, dlatego nazywane są wiecznymi chemikaliami.

"Przedostają się do wody i gleby, zarówno podczas procesu produkcji, jak i jako odpady. I dzieje się tak od ponad osiemdziesięciu lat. Dodatkowo wiele z tych związków dość dobrze rozpuszcza się w wodzie, co oznacza, że łatwo mogą się przemieszczać, a także mają ogromną zdolność do bioakumulacji, czyli do gromadzenia się w łańcuchach pokarmowych" - przekonuje dr Wyrwicka-Drewniak.

Skala problemu jest bardzo duża i dotyczy całego świata. Badania wykazują bowiem, że wieczne PFAS wpływają między innymi na układ endokrynny, a więc mogą powodować choroby tarczycy.

"Powodują również choroby układu krążenia na przykład przez zwiększenie poziomu cholesterolu, działają uszkadzająco na wątrobę, wywołują nowotwory nerek i jąder, wykazują szkodliwe działanie na układ rozrodczy mają też duży wpływ na życie prenatalne powodując nieprawidłowości w rozwoju płodu. Bronić się jest trudno, bo związki te trafiają do ludzkich organizmów zarówno z wody jak i z pożywienia, co ciekawe nie tylko z mięsa i ryb, ale także z roślin" – tłumaczyła biolożka.

Dr Wyrwicka-Drewniak od dawna zajmuje się tym problemem. W przeszłości prowadziła badania wraz z włoskimi naukowcami dotyczące wpływu PFAS na rośliny bazylii.

"Sprawdzaliśmy, czy roślina pobiera niebezpieczne związki z gleby i czy w jakikolwiek sposób wykazuje symptomy stresu środowiskowego. Niestety, nasze badania wykazały, że niebezpieczne substancje są bardzo łatwo pobierane z gleby i kumulują się wewnątrz rośliny nie tylko w korzeniach i łodygach, ale także w jadalnych liściach. Ciekawostką jest, że roślina nie wykazała odpowiedzi na zanieczyszczenie zmianą parametrów morfometrycznych, jak i biochemicznych. Słowem, w ogóle nie można po wyglądzie rośliny stwierdzić, że jest zanieczyszczona" – wskazała.

Nad tym, jak pozbyć się wiecznych chemikaliów zastanawiają się naukowcy z całego świata. Jeden z pomysłów badany jest obecnie na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska UŁ.

Dr Anna Wyrwicka-Drewniak zajmuje się fitoremediacją, czyli oczyszczaniem gleby za pomocą roślin. To metoda rekultywacji skażonego środowiska, która wykorzystuje zdolność roślin do pobierania zanieczyszczeń przez system korzeniowy i ich późniejszą translokację do części nadziemnych. Dzięki temu procesowi szkodliwe substancje mogą być usunięte ze skażonej gleby wraz z powstałą biomasą. Fitoremediacja stosowana jest głównie w oczyszczaniu gleby oraz osadów dennych skażonych metalami ciężkimi, pierwiastkami promieniotwórczymi oraz związkami organicznymi.

"Pojawił się więc pomysł, żeby sprawdzić, czy wierzba wiciowa, która świetnie się sprawdza w oczyszczaniu środowiska z różnych rodzajów ksenobiotyków, ze względu na szybki przyrost biomasy, poradzi sobie również z wiecznymi chemikaliami. Uważamy, że jeśli wierzba okaże się zdolna do pobierania tych substancji z gleby, będzie mogła być zastosowana do oczyszczania terenów poprzemysłowych, czy skażonych podczas gaszenia pożarów. Badania są w toku, analizujemy obecnie zawartość PFAS w tkankach rośliny. Eksperyment zaplanowano na dwa lata" – wyjaśniła dr Wyrwicka-Drewniak. (PAP)

Nauka w Polsce, Bartłomiej Pawlak

bap/ agt/ js/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Narracje w polskiej debacie o ochronie przyrody: my – bohaterowie, oni – winowajcy

  • Muchomor sromotnikowy, Adobe Stock

    Mykolog: muchomor sromotnikowy odpowiada za 90 proc. śmiertelnych zatruć; wystarczy jeden, by umrzeć

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera