Uczelnie i instytucje

Ekspert: nie korzystamy w pełni z potencjału programu Horyzont Europa

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Polacy niewystarczająco korzystają z programu Horyzont Europa. Mamy kłopot z niskim zaangażowaniem, wynikającym m.in. z braku działania na szczeblu rządowym - powiedział PAP dr inż. Adam Piotrowski, członek grupy eksperckiej oceniającej program.

Horyzont Europa jest największym w historii UE programem w zakresie badań naukowych i innowacji. Został rozpisany na lata 2021–2027, z budżetem wynoszącym 95,5 mld euro. W związku z przypadającym na ten rok półmetkiem programu Komisja Europejska powołała grupę 15 niezależnych ekspertów do oceny jego dotychczasowych postępów i sformułowania zaleceń dla jego następcy - 10. Programu Ramowego, który rozpocznie się w 2028 r. W grupie ekspertów był Polak dr inż. Adam Piotrowski, specjalista w zakresie rozwoju biznesu i współpracy międzynarodowej.

Jednym z głównych wniosków grupy eksperckiej, przedstawionych w raporcie „Align, Act, Accelerate: Research, Technology and Innovation to boost European Competitiveness”, jest to, aby budżet kolejnej odsłony programu zwiększyć ponad dwukrotnie - do 220 mld euro. Tylko to, w opinii ekspertów, pozwoli zmniejszyć lukę innowacyjną między Europą a innymi gospodarkami świata.

„To jest jedna kwestia, a drugą jest po prostu nadążenie za inflacją i niezrealizowanymi potrzebami w obecnym programie. Od czasu startu Horyzontu Europa wydarzyła się pandemia COVID-19, wydarzył się Chip Act (unijne rozporządzenie mające na celu uniezależnienie Europy od azjatyckich producentów półprzewodników - PAP), doszła dużo mocniejsza konkurencja ze strony Chin, Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych” - powiedział w rozmowie z PAP dr Adam Piotrowski, prezes spółki Vigo Photonics, doradca Sieci Badawczej Łukasiewicz i uczestnik wielu międzynarodowych projektów z dziedziny badań i rozwoju.

„Jeżeli Europa ma rzeczywiście podążać tymi samymi torami co inne globalne gospodarki, wspierać innowacje i unikać opóźnień, to budowanie synergii w rozwoju nowych technologii wymaga zwiększenia budżetu” – dodał.

Ekspert podkreślił, że obecnie duża część odrzucanych wniosków projektowych to badania najwyższej jakości, które nie mogą być zrealizowane wyłącznie z powodu braku funduszy. O tym, który z nich zostanie zaakceptowany, a który przepadnie, nierzadko decyduje pół punktu w wielopunktowej skali. Tego typu sytuacje prowadzą do marnowania ogromnej ilości pracy naukowców i organizatorów badań.

„Dodatkowo teraz, aby spełnić biurokratyczne procedury, wnioski muszą być kilkukrotnie poprawiane i ponownie składane, co wydłuża czas ich rozpatrzenia i powoduje, że nie nadążamy za innymi. Bo przecież konkurencja spoza Unii także pracuje i wprowadza swoje innowacje. A innowacyjny pomysł jest takim wyłącznie w danym momencie, po roku może już nie być przełomowy” - zaznaczył ekspert.

Mimo że Horyzont Europa oferuje ogromne możliwości także polskim naukowcom i firmom, w naszym kraju jego potencjał nie jest w pełni wykorzystywany. W opinii dr. Piotrowskiego mamy kłopot z bardzo niskim zaangażowaniem w ten program, które wynika m.in. z braku działania na szczeblu rządowym, braku wsparcia i braku jakiejkolwiek koordynacji. „Naszym jedynym pomysłem na uczestnictwo w europejskich projektach jest dołączanie do istniejących konsorcjów; nie wychodzimy z własną inicjatywą. A gdy do projektu podchodzi np. instytucja niemiecka, francuska lub nawet fińska, zaczyna od stworzenia własnego konsorcjum badawczego, złożonego z lokalnych podmiotów, do których dopiero potem dołączani są pojedynczy partnerzy z zagranicy” - wskazał.

W związku z tym polscy naukowcy i instytucje badawcze traktowani są najczęściej nie jako kluczowi gracze, a drugorzędowi udziałowcy, co przekłada się na ich mniejsze finansowanie i wsparcie ze strony Unii Europejskiej.

Kolejnym dużym problemem - według rozmówcy PAP - jest to, że nie promujemy w Polsce roli koordynatorów projektów międzynarodowych. W większości uczelni czy instytutów nie ma centrów zarządzania projektami, osób i jednostek, których rolą jest tworzenie konsorcjów, zapraszanie podmiotów i zarządzanie projektami. Istnieją wyjątki, np. Sieć badawcza Łukasiewicz, której działania pokazują, że można sprawnie i w skoordynowany sposób reagować na wyzwania gospodarcze. Powoli także na niektórych uczelniach zaczynają powstawać centra projektowe, jednak jest to dopiero początek długiej drogi.

Aby polscy naukowcy mieli realny wpływ na przyszłe programy ramowe Unii Europejskiej, muszą być również bardziej aktywni w Brukseli i brać udział w procesach programowania przyszłych tematów badawczych. „Musi powstać połączenie między tym, co się dzieje w Polsce, a tym, co się dzieje tam” – podkreślił dr Piotrowski.

„Przykładem takiego połączenia jest nasza grupa ekspercka. Cieszę się, że mogłem reprezentować w niej polskie interesy; niestety, zabrakło głosu polskiego rządu. Wiele rządów krajów członkowskich przygotowuje specjalne dokumenty (tzw. position papers) przedstawiające ich stanowiska w sprawie programów ramowych. Polska tego nie robi” - wytłumaczył.

Zauważył również, że ponieważ Polska posiada bardzo rozbudowany system projektów finansowanych z innych źródeł, w szczególności NCBR czy PARP, rodzimi naukowcy bardziej skupiają się na udziale właśnie w nich. „A to tak naprawdę są dwa konkurencyjne źródła. Jeżeli łatwiej jest komuś zdobyć środki na poziomie krajowym, to jego wysiłki w konkurowaniu o unijne budżety są dużo słabsze” – powiedział rozmówca PAP.

„Uświadommy więc sobie, że nikt nas nie wyklucza, nikt nas nie odpycha, po prostu brakuje naszego zaangażowania” - zwrócił uwagę.

Ostatnią poruszoną przez niego kwestią jest brak wystarczającej promocji własnych osiągnięć przez polskich naukowców na arenie międzynarodowej. „Jeżeli jest się dobrym naukowcem, trzeba wychodzić z laboratorium. Trzeba swoją eksperckość, dorobek i wizję przyszłości pokazywać w Europie, na forach branżowych, konferencjach, itp.” - zauważył.

Tymczasem Polacy, choć mają wiele do zaoferowania, zbyt często ograniczają się do konkurencji wewnętrznej, między sobą. „Robimy to, zamiast angażować się w międzynarodowe projekty i rywalizować z badaczami z innych krajów” - podsumował ekspert.

Jego zdaniem brakuje też świadomości, jak ważna jest komercjalizacja badań i ich przekładanie na konkretne innowacje. „Chodzi nam przecież o coś więcej niż tylko doskonałość naukowców” - zauważył.

Ekspert wskazał na branżę, która - jego zdaniem - może być dobrym punktem wyjścia do zwiększenia zaangażowania Polaków w projekty europejskie. Chodzi o obronność. „Z perspektywy naszego kraju to teraz bardzo istotna rzecz. Znacznie zwiększyliśmy budżet na ten cel i dobrze byłoby, żebyśmy nie tylko kupowali sprzęty z Korei czy Stanów Zjednoczonych, ale również płacili za rzeczy opracowane przez Polaków, w Polsce lub nawet w partnerstwie z podmiotami europejskimi” - podkreślił.

„Jako środowisko badaczy, naukowców, innowatorów bardzo się szczycimy kolejnymi patentami i publikacjami; chcemy podbijać ich wskaźniki. Natomiast nie zapominajmy, że prawdziwym celem jest utrzymanie Europy na pozycji liczącego się na globalnym rynku gracza. A to oznacza, że nasze wskaźniki powinniśmy przesunąć bardziej w kierunku konkurencyjności przemysłowej” - podsumował dr Piotrowski.

Firma VIGO Photonics SA, której prezesem jest dr inż. Piotrowski, to polska spółka notowana na GPW. Jak czytamy na stronie internetowej firmy, jest ona światowym liderem w produkcji niechłodzonych, fotonowych detektorów podczerwieni, wykorzystywanych m.in. w kolejnictwie, energetyce, technice wojskowej i medycynie. Spółka ma status oficjalnego dostawcy podzespołów dla amerykańskiej agencji kosmicznej NASA - opracowane i wyprodukowane przez VIGO detektory pracują na pokładzie łazika Curiosity, eksplorującego powierzchnię Marsa.(PAP)

Nauka w Polsce, Katarzyna Czechowicz

kap/ bar/ jpn/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • 06.12.2017. Na zdjęciu prof. Krzysztof Pomian. PAP/Bartłomiej Zborowski

    Uniwersytet Łódzki otrzymał cenny księgozbiór od prof. Krzysztofa Pomiana

  • Fot. Adobe Stock

    Opolskie/ Rośnie liczba studentów medycyny zainteresowanych pracą w regionie

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera