Uczelnie i instytucje

Centrum Mieroszewskiego: polska nauka raczej nie ulega rosyjskiej narracji propagandowej

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Polska nauka raczej nie ulega rosyjskiej narracji propagandowej - wynika z badań naukowców z Centrum Mieroszewskiego. Narracje wpisujące się w rosyjską propagandę pojawiają się rzadko. Naukowcy w Polsce są ostrożni - podsumowali badacze.

Autorzy raportu „Narracje polityczne w duchu rosyjskiej propagandy” (opublikowanego 4 listopada), dyrektor Centrum Mieroszewskiego Ernest Wyciszkiewicz i historyk Bartłomiej Gajos, przy pomocy sztucznej inteligencji przeanalizowali ponad 200 tys. publikacji naukowych, by zbadać występowanie narracji politycznych w duchu rosyjskiej propagandy w polskiej literaturze naukowej. Skorzystali z bazy tekstów bibliotekanauki.pl.

- Na podstawie literatury przedmiotu zdefiniowaliśmy 44 narracje, które widzimy, że funkcjonują w rosyjskiej propagandzie - powiedział PAP Ernest Wyciszkiewicz. Następnie, przy pomocy specjalistów z firmy Sotrender, badacze przetłumaczyli przygotowane narracje na specjalne instrukcje, zrozumiałe dla modelu językowego AI. Skorzystano z wersji 4o chatu GPT. Analiza była dwuetapowa. - W pierwszym etapie chat GPT, na podstawie 44 narracji, wskazywał konkretne fragmenty publikacji, gdzie ta narracja się znajduje. Następnie sprawdzaliśmy maszynę, czyli prosiliśmy chat GPT, aby wskazał fragmenty, gdzie jego zdaniem te przekazy się pojawiają - wyjaśnił Gajos.

W 377 publikacjach z lat 2014–2024 autorzy raportu znaleźli 1970 fragmentów zawierających wspomniane 44 prorosyjskie narracje, od „Ukrainy skorumpowanej” po „to nie nasza wojna”.

Najczęściej występująca w polskiej literaturze naukowej narracja to „Ukraina podzielona”. Pojawiła się w 200 publikacjach. Autorzy zwrócili uwagę, że opowieść o podziale w Ukrainie jest najczęściej podejmowana w tekstach z lat 2014-2016, co tłumaczą istotnymi wydarzeniami historycznymi z tamtego okresu, jak m.in. rewolucja godności (lata 2013-2014), aneksja Krymu (2014 r.) i wybuch wojny w Donbasie (2014 r.). Jednak w kolejnych latach ten temat się powtarza i nadal jest opisywany przez badaczy, a więc nie ma charakteru efemerycznego.

Narracja o „Ukrainie podzielonej” jest elementem zbioru przekazów, które - zdaniem autorów badania - mają konkretny cel w propagandzie rosyjskiej; jest nim delegitymizacja Ukrainy jako państwa. Autorzy zdefiniowali trzy typy narracji, należących do tej grupy: przekazy dyskredytujące państwo i instytucje (np. „Ukraina jako upadłe państwo”, „Ukraina skorumpowana”); przekazy podważające lub negujące państwowość i tożsamość narodową (np. „Ukraina jako sztuczne państwo”, „Ukraina to twór Lenina”); a także treści „demonizujące ideologicznie” (np. „Ukraina banderowska”, „Ukraina prześladuje mniejszości”).

Rzadziej występujące narracje również zostały zebrane w trzy grupy; są to: „legitymizacja działań Rosji”, „dyskredytacja Zachodu” i „demobilizacja społeczeństwa polskiego”.

Autorzy raportu wyjaśniają, że strategia delegitymizacji państwa ukraińskiego wpisuje się w długotrwały i głęboko zakorzeniony nurt imperialnego myślenia rosyjskiego. Celem takich przekazów jest „stworzenie poznawczego i moralnego uzasadnienia dla ingerencji, destabilizacji, a w końcu i agresji”. Według Wyciszkiewicza i Gajosa popularność tego rodzaju przekazu w naszym kraju może być związana z charakterystyką polskiego społeczeństwa, które jest bardziej odporne na innego rodzaju propagandę, np. tę legitymizującą działania Rosji.

W przypadku każdej narracji autorzy umiejscawiają dany tekst naukowy na osi, pozwalającej zmierzyć wydźwięk emocjonalny narracji omawianej publikacji. Emocjonalność jest mierzona w raporcie w skali od 1 do 10, gdzie 1 oznacza skrajnie negatywny wydźwięk, a 10 bardzo pozytywny. Narracja „Ukraina podzielona” ma najczęściej wydźwięk negatywny.

Kolejne narzędzie do oceny kontekstu, w jakim autor publikacji wykorzystał daną narrację, to „współwystępowanie”, czyli pojawianie się innych przekazów w tej samej publikacji naukowej. W przypadku przekazu o „Ukrainie podzielonej” najczęściej towarzyszą mu w publikacjach narracje: „Ukraina skorumpowana” (84 razy), „Ukraina jako marionetka Zachodu” (68 razy), „Ukraina jako upadłe państwo” (67 razy). „Narracja »Ukraina podzielona« najczęściej współwystępuje z innymi przekazami osłabiającymi legitymację państwa ukraińskiego” - zwrócili uwagę autorzy.

- Analizując występowanie narracji „Ukraina podzielona” wiemy, że jest ona podzielona, ale jeśli wraz z tym sformułowaniem, pojawia się dodatkowo Ukraina upadła, skorumpowana czy banderowska, to widzimy, że pojawia się pewien węzeł narracji, który sugeruje, że autor może konstruować odbiegający od faktów obraz rzeczywistości - wyjaśnił Wyciszkiewicz.

Autorzy zwracają w raporcie uwagę, że narracje działają jak ramy interpretacyjne (ang. framing). Nakierowują one naszą uwagę na pewne aspekty rzeczywistości i nadają im sens. Ponadto pozwalają uprościć np. opisywane wydarzenia, co ułatwia odbiorcy ich zrozumienie i wyrobienie sobie opinii. - Rosyjska propaganda zdołała przesunąć nam ramy interpretacyjne (wybieranie tematów do analizy - PAP). Uważam, że Rosjanie mają świadomość debaty naukowej w Polsce i tematów, które są w ramach niej omawiane. Nie wiem jednak, czy autorzy tak często omawiający kwestię „Ukrainy podzielonej” zdają sobie sprawę, że temat, którym się zajmują jest narzucony z zewnątrz – podkreślił Gajos.

Zdaniem historyka, naukowcy nieraz komentują dane wydarzenie czy wypowiedź i nie zawsze zastanawiają się nad skutkami takiej oceny. - Zadaję sobie często pytanie jako historyk, czy gdy Władimir Putin mówi po raz kolejny coś o historii, to powinienem wychodzić do mediów i opisywać jego wypowiedzi w mediach społecznościowych, tłumacząc, gdzie się myli – powiedział Gajos. - Jeśli tak zrobię, to znaczy, że dyskutuję z Putinem nie jak z politykiem, ale jak z historykiem, czyli go legitymizuję jako badacza, którym nie jest – wyjaśnił. W raporcie Gajos i Wyciszkiewicz każdą z narracji obrazowali tekstem bądź wypowiedzią propagandową Putina. W rozmowie z PAP wytłumaczyli, że uznali, iż jest to najlepsza ilustracja polityki informacyjnej Kremla.

Dyrektor Centrum Mieroszewskiego zapytany o to, dlaczego - wraz z Gajosem - nie użył do obrazowania tych narracji przykładów z Polski, odpowiedział, że był to zabieg kluczowy, aby ich praca nie przeistoczyła się w „polowanie na czarownice”. - Bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę. My intuicyjnie wiemy, kto może w Polsce rozpowszechniać treści zbliżone do rosyjskich, ale intuicja to nie dowód, to spekulacja - objaśnił Wyciszkiewicz. Zaznaczył, że nie było ich rolą odkrycie intencji autora, a ilościowe zmapowanie występowania rosyjskich narracji w polskich publikacjach naukowych i zaproszenie środowiska akademickiego do rozmowy na ten temat.

W rekomendacjach autorzy apelują o reformę oświaty, tak aby była przystosowana do zmian, które zachodzą wraz z ilością informacji i tempem ich pojawiania się w debacie. Zwracają też uwagę na problem podawania informacji o działaniach dezinformacyjnych. Ich zdaniem w niektórych wypadkach może to prowadzić do powielania narracji rosyjskiej propagandy. Zwracają uwagę na paradoks mówienia o dezinformacji. – Gdy mówimy, że coś nie jest prawdą, to często to „nie” gdzieś znika – podkreślił Wyciszkiewicz.

- Przypadki afirmacyjne (w publikacjach naukowych - PAP) występują, ale w bardzo małej skali. Moim zdaniem często jest tak, że wyolbrzymiamy znaczenie pewnych przekazów - powiedział. W jego ocenie jest to związane z popularnością często nawet jednej osoby w dyskursie, która go dominuje. - Wówczas wpadamy w pułapkę, myśląc, że pewien pogląd jest bardziej wyrazisty niż w rzeczywistości jest - dodał.

- W raporcie chodziło nam o to, aby sprawdzić, czy jest tak źle, jak myślimy. Odpowiedzią jest, że nie, naukowcy w Polsce są ostrożni - podsumował Wyciszkiewicz.

Antoni Wiśniewski-Mischal (PAP)

awm/ bst/ bar/ lm/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera