Dobrze, jak pająkowi w nawłoci

Nawet inwazyjne rośliny mogą niekiedy wpływać pozytywnie na rodzimą przyrodę. Na nawłoci kanadyjskiej jest znacznie więcej pająków niż na rodzimych trawach, a w ich sieci łapie się zdecydowanie więcej ofiar - informują naukowcy z Poznania.

Żółta powódź zalewa Europę. Chodzi o nawłoć kanadyjską - szybko rosnącą wysoką bylinę, która skutecznie zagłusza wszelką konkurencję - do tego stopnia, że miejsca przez nią zajęte, z punktu widzenia różnorodności gatunkowej, są niewiele lepsze niż wielkoobszarowa monokultura. Jest ona uznawana za jedną z najbardziej ekspansywnych roślin inwazyjnych w Europie.

"Problem z nią mamy i w Polsce, gdzie pokrywa coraz większe połacie łąk, wypierając nasze gatunki roślin. Ponadto wpływa negatywnie na rodzime zwierzęta, np. ptaki. Ptaki mają w nawłoci gorzej, bo trudniej im tam znaleźć pożywienie. Brakuje też miejsc na gniazdo, bo struktura roślinności jest zupełnie inna" - zauważa Krzysztof Dudek z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego (IZ UP) w Poznaniu. Pozostali autorzy publikacji w piśmie "Arthropod-Plant Interactions" to Monika Dudek, Michał Michlewicz i prof. Piotr Tryjanowski z IZ UP.

Jedyną zaletą nawłoci jest jej duża miododajność. Płyną z tego jednak niewielkie pożytki, gdyż nawłoć kwitnie dopiero późnym latem i jesienią, kiedy pszczoły latają słabiej, a pszczelarze zwykle już nie podbierają miodu.

Naukowcy z UP dowodzą jednak, że czasem nawet groźna roślina inwazyjna może mieć w jakimś aspekcie pozytywny wpływ na rodzimą faunę. "Zauważyliśmy mianowicie - będąc wiosną w terenie - że na suchych, zeszłorocznych pędach nawłoci występuje bardzo dużo pająków. Zebraliśmy więc próbki z terenów pokrytych nawłocią i z niezajętych przez tę roślinę, po czym w laboratorium liczyliśmy i oznaczaliśmy pająki, a na samych roślinach liczyliśmy sieci i liczbę ofiar" - opowiada Krzysztof Dudek.

Okazało się, że na nawłoci jest znacznie więcej pająków niż na rodzimych trawach. Na powierzchni wolnej od nawłoci pająków było średnio 2,2 osobników na metr kwadratowy, podczas gdy na jednym metrze na powierzchni zajętej było ich średnio aż 14,6! I o ile na roślinach rodzimych, np. wysokich trawach, obecne były pająki z rodziny krzyżakowatych, to nawłoć - oprócz nich - przyciągała również przedstawicieli omatnikowatych.

Co więcej, w sieci zbudowane przez pająki na nawłoci łapie się zdecydowanie więcej ofiar, średnio 155,3 owadów na 1 m2! Na poletkach niezajętych przez nawłoć pajęczych ofiar było za to średnio ok. 13,8.

"Jest tak prawdopodobnie dlatego, że pędy nawłoci oferują dużo większą powierzchnię na zbudowanie sieci niż trawy. Jest to jeden z dość rzadko udokumentowanych przypadków pozytywnego wpływu inwazyjnego gatunku rośliny na rodzime gatunki zwierząt" - zaznacza Krzysztof Dudek.

W tym roku naukowcy chcą powtórzyć badania i sprawdzić, jak wygląda wpływ nawłoci na pająki w okresie jej kwitnienia.

PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak

zan/ mrt/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Naukowiec: żubr jest gatunkiem „uchodźcą”, który został zepchnięty do lasów

  • Adobe Stock

    Ekspertka: ciepły grudzień to większe ryzyko przeniesienia kleszcza wraz z choinką

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera