Socjolog: śmierć znanych osób nie wywołuje realnej żałoby w społeczeństwie

EPA/UK PARLIAMENT/ROGER HARRIS 16.09.2022
EPA/UK PARLIAMENT/ROGER HARRIS 16.09.2022

Gdy umierają osoby znane, artyści, politycy, a ostatnio - królowa Wielkiej Brytanii, otrzymujemy medialny spektakl, który zazwyczaj nie jest realnym przeżyciem żałoby, jaką odczuwają bliscy. Jednak może pojawić się smutek i współczucie, zaś same rytuały pogrzebowe mają charakter integrujący, jednoczący – mówi prof. Krzysztof Konecki.

Jak podkreśla Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, śmierć znanych osób, której oprawę tworzą media, nie dotyka nas bezpośrednio. W dodatku trudno jest odczuwać realną empatię wobec osób postawionych na piedestale społecznym, ponieważ nie można się z nimi utożsamić.

"Inne jest przeżywanie śmierci Ukraińców, którzy giną, cierpiąc. Ja jestem profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, i słysząc o walczących profesorach uniwersytetów ukraińskich wiem, co to znaczy być naukowcem, mieć pasje, mieć studentów - i nagle znaleźć się na froncie. Mogę empatyzować z takim profesorem, podobnie jak większość naszych obywateli empatyzuje z obywatelami ukraińskimi, którzy przeżywają koszmar wojny i niewyobrażalną w dzisiejszych czasach agresję. Nasza pozycja społeczna pozwala nam utożsamić się z cierpiącymi po drugiej stronie granicy. Natomiast w przypadku śmierci celebrytów, monarchów, klasy politycznej – jesteśmy bardziej widzami, którzy chcą zajrzeć za kulisy, niż uczestnikami spektaklu” - mówi prof. Konecki.

Socjolog zwraca uwagę na "utowarowienie cierpienia", charakterystyczne dla społeczeństwa konsumpcyjnego. Jego zdaniem zainteresowanie prywatną sferą osób publicznych może przypominać zachowania wścibskie, plotkarskie. Zaznacza też, że nie w każdym "konsumencie pogrzebu" śmierć królowej Wielkiej Brytanii wywołuje jednakowe emocje.

"Obrazy przekazywane przez media są reżyserowane i interpretowane dla widzów. Służą sprzedaży określonych informacji po to, by przygotować umysły na następną informację, którą jest propagowanie realnego produktu. Śmierć i cała obudowa pogrzebu – w tym wypadku królowej - też jest produktem do sprzedaży w celach politycznych i ideologicznych. Elżbieta II była symbolem Zjednoczonego Królestwa. Podczas, gdy jedni pielęgnują pamięć o imperium, inni przypominają opresyjny system kolonialny związany z monarchią. Zatem nie wszyscy w społeczeństwie, nawet brytyjskim, wejdą w tę żałobę w pełni" - przypuszcza naukowiec.

Profesor przyznaje, że nie każdy widz "konsumuje pogrzeb"; są tacy, którzy go kontemplują. Obrazy medialne pozwalają zaś ludziom "przeżyć zastępczo śmierć". Naukowiec przywołuje własne wspomnienie z zamachu na World Trade Center: "Podczas relacji telewizyjnych byłem wstrząśnięty tym, że kilka tysięcy osób zginęło. Czułem się tak, jakbym tam mógł być i również doświadczyć ataku. Automatycznie pojawiło się współczucie i empatia dla ludzi którzy tam zginęli, m.in. grupy wysoko wykwalifikowanych finansistów, a także dla ich rodzin".

Profesor tłumaczy, że współczesne społeczeństwo traktuje śmierć jako tabu. Ludzie funkcjonują w świecie życia, a świat śmierci to "cień", wypychany ze świadomości. W filmach, thrillerach, bohaterowie giną w niecodziennych okolicznościach. Tymczasem gdy umierają osoby publiczne, celebryci, artyści, autorytety - jawi się ona jako realna.

Zdaniem socjologa śmierć osób znanych może, owszem, być autentycznym przeżyciem dla ludzi, którzy nie znali ich osobiście. "Jeżeli umiera piosenkarz czy artysta, z którego sztuką byliśmy związani emocjonalnie, wówczas silnie przeżywamy to indywidualnie. Przyczyną takiego prawdziwego przeżywania czyjejś śmierci i później żałoby jest fundamentalny niepokój egzystencjalny związany z terminalnością naszego życia. Zastanawiamy się, co będzie, kiedy i na nas przyjdzie kolej" - podaje przykład.

"Dzięki takiej śmierci możemy stać się lepszymi ludźmi i spojrzeć z dystansem na swoje projekty życiowe, zawiści, zazdrości, na różnego rodzaju zabiegi, dokonywane np. w portalach społecznościowych, żeby być lepszym w oczach innych. Społeczeństwo przetrwa, ale ja nie przetrwam jako jednostka i prawdopodobnie nie ma to żadnego znaczenia dla społeczeństwa - dobrze jest sobie to uświadomić. Śmierć wybitnych osób skłania do kontemplacji" - uważa prof. Konecki.

Mężczyzna obserwuje transmisję z procesji żałobnej królowej Elżbiety II; Bangalore, Indie, Dostawca: PAP/EPA
Mężczyzna obserwuje transmisję z procesji żałobnej królowej Elżbiety II; Bangalore, Indie, Dostawca: PAP/EPA

Dodaje, że człowiek ma naturalną tendencję do przekraczania siebie, do podejmowania roli innego, a więc i do empatii. Myślą o własnej terminalności życia pozwala uruchomić empatię. Taka sytuacja może wystąpić w przypadku śmierci królowej Elżbiety II.

Profesor zastrzega, że rodzina królewska przeżywa tę śmierć osobiście i u wielu ludzi o wystarczającej wrażliwości na cierpienie osób żyjących, które doświadczają utraty najbliższych, może pojawić się współczucie czy empatia związana z rodzinnymi rolami królowej – jako matki, babci, siostry. „Jednak trudno mówić o uczestniczeniu całego społeczeństwa w ich żałobie. Społeczeństwo brytyjskie jest społeczeństwem klasowym o silnych podziałach. Dla większości dostęp do wysokiego statusu jest ograniczony. Sympatycy monarchii widzą osobę królowej w pewnej aureoli, nie był to w rzeczywistości bliski im człowiek. Mit imperium głównie jest propagowany bądź podtrzymywany przez klasę wyższą. Dla klasy robotniczej ta śmierć nie zawsze będzie ważnym wydarzeniem. Oni mają innego rodzaju problemy szczególnie w sytuacji kryzysu ekonomicznego” - uważa profesor.

Ale zastrzega, że rytuał pogrzebowy wyzwala wspólną energię emocjonalną, a jego religijna obudowa może mieć charakter jednoczący. Wspólnym doświadczeniem dla wielu osób, także poza granicami Wielkiej Brytanii, może być pojawienie się refleksji nad życiem i śmiercią. Jest to zarazem okazja do przekroczenia własnych egoistycznych nastawień i uruchomienia empatii.

Naukowiec podkreśla, że kontemplacji sprzyjają bardziej okoliczności nieformalne, inne niż "spektakle", których wymagają od nas zwyczaje i obrzędy. Potwierdzają to badania, jakie przeprowadził z udziałem studentów. Analizie poddano w nich odczucia podczas wizyt na cmentarzach 1 listopada i w normalnym dniu. Okazało się, że rodzinne i uroczyste spotkania nie sprzyjają zadumie, natomiast indywidualne wizyty w normalnym dniu - owszem, skłaniają do poszukiwania wspomnień, kontemplacji i duchowego kontaktu z ze zmarłymi.

Prof. Krzysztof Konecki jest jednym z wykładowców Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego, który rozpoczyna się 14 września w Warszawie. Jego wystąpienie zaplanowane jest w bloku tematycznym „Społeczeństwo niepewności”. Wykłady mają charakter otwarty. 

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Duszczyk

kol/ zan/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Prof. Przegalińska: powinniśmy mieć prawo do bycia zapomnianym przez AI

  • Fot. Adobe Stock

    Ekspert: nie potrafimy towarzyszyć umierającym bliskim, nie oswajamy śmierci

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera