Nauka dla Społeczeństwa

29.04.2024
PL EN
28.10.2023 aktualizacja 13.11.2023

Pierwsi rolnicy a łowcy-zbieracze znad wschodniego Bałtyku: razem, ale z osobna

Fot. materiały prasowe Fot. materiały prasowe

Nie wszędzie, gdzie pojawiało się rolnictwo, miejscowa ludność szybko dostrzegała jego korzyści. Na terenach od dzisiejszej Litwy po Finlandię przez jakieś pół tysiąca lat łowcy-rybacy-zbieracze żyli równolegle z pierwszymi rolnikami, a światy te przenikały się bardzo powoli - wynika z analiz naukowców.

Wydawać się może, że rolnictwo było na tyle atrakcyjną innowacją, że kiedy tylko docierało do nowych rejonów - witano je entuzjastycznie i wprowadzano w miejsce dotychczasowej gospodarki zbieracko-rybacko-łowieckiej. Nowe analizy pokazują jednak, że nie wszędzie było tak łatwo.

Jeśli chodzi o dzisiejsze ziemie zachodniej i południowej Polski, to rzeczywiście rolnictwo przyjęto tu stosunkowo szybko - opowiada w rozmowie z PAP dr Łukasz Pospieszny z Uniwersytetu Gdańskiego. Miejscowa ludność w czasach mezolitu - od 8 tysiąclecia p.n.e. - prowadziła nomadyczny tryb życia, a jedzenie pozyskiwała polując na dziką zwierzynę i łowiąc ryby, a także szukając dziko rosnących roślin jadalnych. W drugiej połowie 6 tysiąclecia p.n.e. dotarli tu jednak z południa imigranci związani z kulturą ceramiki wstęgowej rytej, którzy od południa przekroczyli Karpaty i Sudety. Przynosili ze sobą kilka przełomowych pomysłów - były to m.in. ceramika, hodowla zwierząt i uprawa roślin.

Tubylcza ludność w miarę szybko przyjmowała te innowacje oraz kulturę - i to zwykle od razu w pakiecie - i odchodziła od swojego tradycyjnego stylu życia. Tylko niewielkie grupy kontynuowały tradycje zbieracko-rybacko-łowieckie. I tak pod koniec 6 tysiąclecia aż po Kujawy upowszechniła się na naszych terenach związana z początkami rolnictwa tzw. kultura ceramiki wstęgowej rytej (nazwa wzięła się od charakterystycznie zdobionych naczyń).

Analizy międzynarodowego zespołu, opublikowane w Royal Society Open Science, pokazują jednak, że na terenach wokół Bałtyku na wschód od Wisły - dzisiejsza Litwa, Łotwa, Estonia i Finlandia (ale również częściowo i Mazury), rolnictwo przyjmowane było znacznie, znacznie wolniej, a innowacje z nim związane - adaptowane były w dużych odstępach czasu.

“Coraz więcej danych wskazuje na to, że w tym samym czasie i na tych samych terenach - nad wschodnim Bałtykiem - koczownicze społeczności imigranckie, które zajmowały się wypasem zwierząt, przez setki lat żyły równolegle ze społecznościami łowiecko-rybacko-zbierackimi” - podsumowuje dr Pospieszny, który uczestniczył w badaniach.

Z nowych badań wynika, że na terenach nad wschodnim Bałtykiem, gdzie zamieszkiwały społeczności łowiecko-rybacko-zbierackie, ok. 4. tysiąclecia p.n.e. pojawiła się pierwsza ważna innowacja - ceramika. Znacznie później, bo około 2900-2700 lat p.n.e. przybyli tam pierwsi imigranci z południa (badania genetyczne pokazują, że pochodzili oni ze stepów nadczarnomorskich) - przedstawiciele kultury ceramiki sznurowej. Można powiedzieć, że byli to pasterze, czy też pierwsi hodowcy zwierząt. Funkcjonowali przez kilkaset lat równolegle ze społecznościami żyjącymi zgodnie ze starymi zwyczajami.

Dopiero zaś w drugim tysiącleciu p.n.e. - w epoce brązu - pojawiły się znaleziska związane z uprawą roślin (m.in. zwęglone ziarna zbóż). Wtedy też zaczęły powstawać pierwsze duże osiedla ze stałą zabudową. Widać więc wyraźnie, że innowacje związane z rewolucją neolityczną rozłożone były nad wschodnim Bałtykiem w czasie. Najpierw pojawia się ceramika, potem hodowla, a w końcu uprawa roślin i trwała zabudowa. Proces ten trwał zaś 2-3 tysiące lat.

Dr Pospieszny tłumaczy, że w badanym okresie zarówno społeczności zbieracko-łowieckie, jak i pierwsi rolnicy, byli mobilni i często zmieniali miejsce pobytu. “Poza kilkoma wyjątkami nie ma więc z tych czasów pozostałości domostw czy większych osad” - zwraca uwagę. Wnioski wyciągać więc można na podstawie szczątków ludzkich (skład izotopowy szeregu pierwiastków pozwala stwierdzić, co dominowało w diecie). Analizować można też przedmioty znalezione w grobach (np. szczątki zwierząt składane w grobie jako ofiara lub też ozdoby czy narzędzia wykonane z kości). Przeanalizowano też pozostałości jedzenia - tłuszcze - we fragmentach ceramiki używanej do przygotowywania żywności.

Dzięki tym analizom okazało się, że dieta różnych grup osób, które zamieszkiwały te same tereny w tym samym czasie, zasadniczo różniła się między sobą. Na menu łowców-rybaków-zbieraczy składały się głównie ryby, małże, dzikie ssaki, rośliny. A przedstawiciele kultury ceramiki sznurowej żywili się w dużej mierze białkiem zwierząt hodowlanych (na razie nie sposób sprawdzić, czy było to bydło, czy kozy lub owce).

Poza dietą grupy te różniły się też zwyczajami - pochówki pierwszych hodowców są bardzo charakterystyczne: ciała ułożone są na boku (mężczyzn - na prawym, kobiet - na lewym boku). Dwa sposoby żywienia - oraz style życia - funkcjonowały więc przez długi czas równolegle obok siebie.

Jak wynika z badań, były więc w Europie tereny, gdzie rolnictwo przyjmowane było z otwartymi rękami i tereny, gdzie tubylcy odnosili się do niego sceptycznie. “Granica tych światów przebiega wzdłuż dolnego odcinka Wisły. Na zachód - były tereny sprzyjające rolnictwu, łagodny klimat, dobre gleby, na wschód od Wisły - zaczynając od Mazur - gęste lasy, jeziora i tereny mniej przyjazne rolnictwu. Tam społeczności trzymały się blisko rzek, jezior oraz wybrzeża morskiego i długo kontynuowały rybołówstwo i zbieractwo, a rolnictwo musiało poczekać na swój czas. Jedzenia było dużo, więc nie od razu zauważono korzyści z hodowli zwierząt i uprawy ziemi. A rolnictwo nie jest wcale takim łatwym sposobem na życie” - komentuje archeolog.

“To, co nas zaskoczyło, to wnioski, że ludzie potrafią bardzo konsekwentne trwać przy swoim trybie życia i wybiórczo przyjmować innowacje. Jednocześnie mogą więc funkcjonować obok siebie społeczeństwa, które bardzo różnią się między sobą pod względem stylu życia, odżywiania, gospodarki. Wydawało się nam, że wszędzie będzie podobnie - linearny model gospodarki: przychodzi rolnictwo i wszyscy są nim zachwyceni. A tu się okazuje, że nie - są miejsca, gdzie ludzie żyli bardzo blisko siebie nie przejmując nowych zwyczajów” - podsumowuje dr Pospieszny.

Badania były współfinansowane z grantu Narodowego Centrum Nauki. (PAP)

Ludwika Tomala (naukawpolsce.pl)

lt/ bar/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024