Mentoring filozoficzny pomaga parom tanecznym, które przeżywają kryzysy, odkrywać swoje artystyczne „ja”, kreować wizerunek – opowiadała w rozmowie z PAP prof. Anna Malitowska, filozofka i etyczka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Dr hab. Anna Malitowska, prof. Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM) jest filozofką i etyczką. W pracy badawczej zajmuje się m.in. filozofią sumienia i etyką biznesu, a także filozofią tańca. Jest autorką m.in. książki „Filozofka i paso doble”. Wraz z bratem, tancerzem Michałem Malitowskim, była współwłaścicielką szkoły tańca Dansinn by Malitowski w Warszawie. Prowadzi mentoring tancerzy i par taneczno-sportowych, współpracowała z Departamentem Edukacji World Dance Council, jednej z największych federacji tańca na świecie.
Jak opowiadała w rozmowie z PAP, chodziła do szkoły w czasach, w których na porządku dziennym były stereotypowe podziały. "Tak postrzegano mnie i mojego brata, Michała. Ania siedzi w książkach, taka kujonka, niech idzie w naukę. Michał to ten, co się dużo rusza, dajmy mu tańczyć. Początkowo nawet pomagałam Michałowi w odrabianiu lekcji, żeby mógł się skupić na tańcu" – wspominała.
Dodała, że potem przez wiele lat jeździła z bratem na zawody, obserwowała go i doradzała mu: „Okazało się, że ten splot mojego naukowego, filozoficznego podejścia do rzeczywistości i jego predyspozycji artystycznych przyniósł znakomite efekty”.
Na pytanie, po co tancerzom filozofia, prof. Malitowska odpowiedziała: „Starożytni Grecy źródła sztuki dopatrywali się w tak zwanej chorei. Dla nich trójjedyna chorea – jak nazwał ją później historyk kultury Tadeusz Zieliński – czyli połączenie tańca, muzyki i poezji, stanowiła doskonałą syntezę sztuk, odpowiadającą jedności z naturą”.
Tłumaczyła, że tego rodzaju ekspresyjna sztuka miała się wywodzić od helleńskiego kultu Dionizosa, boga płodności, dzikiej natury, wina i teatru. „Martin Heidegger mówił, że wszystko wtedy było naturą, wszystko co boskie i ludzkie było jednością. Ludzie nie różnili się od bogów naturą, tylko stopniem. Człowiek dionizyjski był jednocześnie poetą, śpiewakiem i tancerzem” – opisała.
Naukowczyni przywołała też drugie, bardziej dosłowne znaczenie chorei, według którego taniec jest metaforą całego istnienia. „Według Platona chorea jest zgodnością ruchu ciała i ruchu głosu jako odbicia duszy. A ruch to podstawowy, naturalny środek komunikacji wszystkich istot” – powiedziała filozofka. Zaznaczyła, że właśnie do takiego znaczenia tańca odwoływali się z bratem przez wiele lat jego kariery.
Kiedy Michał Malitowski zaczął pracować jako trener, filozofka zaczęła pomagać także jego podopiecznym. „To pary taneczne, które przechodzą jakiś kryzys, np. nie wiedzą, co zrobić, by wejść do finału. Często słyszą, że nie mają osobowości. Uświadamiam im, że raczej chodzi tu o tożsamość, czyli własne +ja+. To jest nasza wizja siebie, wszystko to, z czym się identyfikujemy – a nad tym można pracować. Mentoring filozoficzny pomaga odkryć ich artystyczne +ja+, lepiej zrozumieć taniec jako formę sztuki, kreować sceniczny wizerunek” – podkreśliła badaczka.
Wspominała pracę z włoską parą, Massimo Arcolinem i Laurą Zmajkovicovą. „Marzyli, żeby wejść do finału turnieju Blackpool – najstarszego i największego konkursu tanecznego na świecie – układem paso doble. Zobaczyłam, że są skupieni przede wszystkim każde na sobie. Ale widziałam też, że wspaniale łączą się w tańcu, stają się jednością, jakby tworzyli drzewo. Podpowiedziałam Michałowi, że trzeba sięgnąć do ról, metaforycznego przyjmowania różnych postaci” – stwierdziła filozofka.
Jej zdaniem, żeby w tańcu zawrzeć zrozumiały przekaz, można korzystać z metafor z legend albo mitologii. „Przypomniałam sobie ekranizację sztuki Szekspira +Tytus Andronikus+. Tam jest taka wstrząsająca scena, podczas której okaleczona Lawinia, córka Tytusa, której obcięto ramiona, stoi na pogorzelisku, wyrasta z niego jak drzewo właśnie. Zasugerowałam, by odwołali się do symbolu rąk, które mogą oznaczać zniewolenie, sprawstwo, a także, żeby Laura wykorzystała postać z tragedii greckiej, Klitajmestrę – mężobójczynię, która stała się symbolem traumy. Można dzięki niej pokazać współczesne kobiety rozdarte między zemstą a sprawiedliwością. Żeby przykuć uwagę, ta para potrzebowała czegoś mocnego, a jednocześnie czytelnego dla odbiorcy. Trafiłam w sedno, bo Laura i Massimo znaleźli się wkrótce potem w finale turnieju w Blackpool” – zaznaczyła prof. Anna Malitowska.
Mówiła też o pracy z inną parą taneczną „z topu” – Nino Langellą i Andrą Vaidilaite: „Wymyśliłam, że powinni tańczyć taki filmowy romans rozgrywający się w Italii. Nasycony barwami i emocjami film o tym, jak życiowi rozbitkowie odnajdują się we Włoszech i tam odkrywają sensualną stronę życia. Taki obraz zmysłowej podróży w głąb siebie przemawia do wszystkich”.
Przybliżyła, jak zaczynają się jej zajęcia dla tancerzy: „Najpierw zadaję im pytania i patrzę, jak się poruszają, jak się czują ze sobą nawzajem, jak się do siebie odnoszą. Na tej podstawie przygotowuję analizę i planuje pracę nad ich wizerunkiem, przekazem, tożsamością artystyczną”.
Za sukces w swojej pracy uznała to, że tancerze uwalniają się od stereotypowego myślenia i czują, że stać ich na więcej. "Uważam się za łapacza myśli. Milos Kundera mówił, jaka jest różnica między przestępcą a buntownikiem. Przestępca łamie porządek, ale go nie kwestionuje. Buntownik łamie ten porządek, bo chce innego. I takie buntownicze myśli zasiewam, a potem wyłapuję u swoich podopiecznych” – opowiadała.
Dodała, że jest humanistką, a humanistyka to poszukiwanie sensu. "A zatem dla mnie liczy się, czy tancerze tańczą z sensem. To znaczy, czy wiedzą, co tańczą i czy widać, że to wiedzą. Czy z ich przekazu wynika, jaki świat chcą nam pokazać i czy umieją dobrać do tego środki” - wyjaśniła.
O nauce tańca prof. Malitowska mówiła na przykładzie „Tańca z gwiazdami" (w 12 edycjach tego show Michał Malitowski był jurorem). „Trenerzy – zawodowi tancerze bez przygotowania pedagogicznego – często uczą, ale nie umieją mówić, co i dlaczego robią. Powtarzają stereotypowe rady: musisz się otworzyć, poczuć się kobietą, wyrazić swoje uczucia. Tymczasem taniec towarzyski to sztuka, ma mówić o uczuciach, ale niekoniecznie własnych, tak jak nie każdy film albo książka są autobiograficzne” – zauważyła.
Dodała, że programy typu "Taniec z gwiazdami" przyniosły popularność systemowi „Pro-Am”, nazwanemu tak od połączenia słów profesjonalista („pro”) i amator („am”). W takim układzie zawodowi tancerze uczą amatorów, występując z nimi w parze. „Na fali tego zainteresowania Michał został współwłaścicielem szkoły tańca w Hongkongu, potem razem otworzyliśmy kolejną, w Warszawie. Przygotowałam dla niej m.in. kodeks etyczny” - powiedziała.
Wspomniała, że później szkoła zaczęła organizować turnieje i gale na kilkaset par – w eleganckich salach balowych, z najlepszą muzyką i wybitnymi sędziami.
Jak tłumaczyła, interesują ją też kwestie etyki wśród jurorów sędziujących na turniejach tańca. „Taniec trudniej oceniać niż skok w dal albo sprint, gdzie liczą się bezwzględne liczby. Wielu sędziów tańca przyznaje oceny uznaniowo i są traktowani jak bóstwa, z których zdaniem się nie dyskutuje. Dlatego szkoliłam sędziów z etyki m.in. dla World Dance Council" - powiedziała.
Zaznaczyła, że chociaż trudno oceniać pary, które są na podobnym poziomie, można być obiektywnym, jeśli stosuje się określone kryteria. „Na przykład ustalamy, że X procent oceny stanowi technika, a Y procent choreografia. Na subiektywizm jest miejsce w hierarchii wartości, czyli dla jednego sędziego ważniejsza jest oryginalna choreografia, dla drugiego – doskonałość techniczna” – uważa mentorka.
Żeby sędziowie przekonali się do takich zasad, muszą je zrozumieć. „Dlatego na szkoleniach pytam ich: co to dla ciebie jest technika? Co rozumiesz przez choreografię? Czego oczekujesz od tancerzy? Zadaję też pytania o to, co widzą, kiedy patrzą na pary taneczne, o czym myślą, kiedy je oglądają. Tutaj też przydatne są metafory. Mogą być figuratywne, jak Klitajmestra albo Medea, ale też abstrakcyjne – czas, przestrzeń, światło” – stwierdziła naukowczyni.
Jej zdaniem powinno się odchodzić od sportowego wymiaru tańca towarzyskiego. „Im bardziej taniec towarzyski jest traktowany jako sport, tym mniej jest sztuką – a taka jego rola wynika z filozofii” – podsumowała prof. Anna Malitowska.
Nauka w Polsce, Anna Bugajska
abu/ agt
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.