Badanie opisano w magazynie "Geophysical Research Letters".

Wzrost opadów był spowodowany wystąpieniem na Pacyfiku zjawiska La Nina, kiedy wieją silne wiatry pasatowe, które spiętrzają ocean i transportują wilgotność. Ma to ogromne konsekwencje dla klimatu i rozkładu pogody na całym świecie.

Większość opadów na świecie ma miejsce nad oceanami, dlatego woda, która z nich wyparowała, wraca tam, skąd pochodzi. Jednak La Nina sprawiła, że część deszczu wystąpiła nad lądem - powiedziała autorka badania Carmen Boening z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA w Pasadenie w Kalifornii.

Nie było to jednak zwykłe zjawisko La Nina, ale najintensywniejsze od sześciu dekad - powiedziała Boening portalowi OurAmazingPlanet. Badacze nie wiedzą dokładnie, dlaczego tak było.

Czasowy spadek poziomu mórz w latach 2010-2011 doprowadził sceptyków do wniosku, że nie należy przykładać wagi do wzrostu poziomu wód. Jednak badanie NASA pokazuje, że spadek poziomu mórz był tymczasowy, a przyrost ma takie samo tempo jak wcześniej.

"To ważne, aby podkreślić, że to czasowy efekt - powiedział John Church, australijski klimatolog, który nie był zaangażowany w badanie. - Większość wody wróciła do oceanów i poziom mórz wrócił do normalnego poziomu, ale globalnie wzrasta on o ok. 3,1 mm rocznie, czyli tak jak do tej pory".

Zdaniem Church woda opadowa wraca do morza raczej szybko, zwykle trwa to rok lub mniej. Jednak poziom spadku zaskoczył naukowców.

Wzrost poziomu oceanów jest spowodowany głównie występowaniem wysokich temperatur, które wpływają na rozszerzalność cieplną oceanów, a więc i topnienie lodowców na świecie - przypomniała Boening.

Zjawisko La Nina wystąpiło w czerwcu 2010 roku i miało istotne znaczenie dla wystąpienia ekstremalnych zjawisk na przełomie 2010 i 2011 roku. La Nina zintensyfikowała się w maju 2011 roku i później pod koniec lata. Trwała następnie przez zimę. (PAP)

mrt/ agt/