W badaniu obejmującym aż 25 lat naukowcy stali się świadkami niemal całkowitego wymierania małych ssaków żyjących na zalesionych wysepkach, powstałych po utworzeniu wielkiej zapory w Tajlandii - informują naukowcy w "Science".
"To było jak ekologiczny Armagedon. Nikt sobie nie wyobrażał, że możemy obserwować tak katastrofalne, lokalne wymierania" - tak Luke Gibson z National University of Singapore podsumował wieloletnie obserwacje 16 sztucznych wysepek, powstałych po zalaniu wodą Chiew Larn Reservoir - zbiornika ogromnej zapory przy elektrowni w Tajlandii.
Miejsce to napełniano wodą od 1986 do 1987 roku. W efekcie powstało ogromne jezioro i ponad sto wysepek, porośniętych tropikalnym lasem. Ich utworzenie oznaczało dla naukowców możliwość korzystania z naturalnego laboratorium i obserwowania procesów, jakie mogą przebiegać po podzieleniu krajobrazu na mniejsze fragmenty.
Naukowcy interesowali się zwłaszcza losem małych ssaków żyjących na szesnastu z tych wysepek. Sytuację zwierząt kontrolowano w 5-7 lat po zalaniu okolicy wodą, a potem jeszcze raz, kiedy od napełnienia zbiornika minęło 25-26 lat.
Niemal wszystkie drobne, rodzime ssaki, wymarły na wysepkach, na których powierzchnia lasu wynosiła mniej niż 10 ha w ciągu zaledwie pięciu lat - alarmują naukowcy. Nim minęło ćwierć wieku, ssaki zniknęły również z wysepek większych, mających od 10 do 56 ha powierzchni. Po 25 latach z dawnych populacji pozostała dosłownie garstka zwierząt - na każdej z wysp obecny był średnio mniej niż jeden osobnik.
Znakomicie miał się tylko jeden gatunek, szczur Rattus tiomanicus. Normalnie zwierzę to woli okolice miast i wsi, gdzie w pobliżu człowieka łatwo znajduje pokarm. Obserwacje dowiodły, że w małych fragmentach lasu szczury jako jedyne ssaki miały się znakomicie i nie tylko nie wymarły, ale ich populacja zdawała się umacniać.
Autorzy publikacji zauważają, że lasy na całej ziemi coraz szybciej dzielą los zalanego krajobrazu z Tajlandii. Ulegają fragmentacji, to znaczy są dzielone - nie tyle wodą, co przy okazji budowy dróg szybkiego ruchu, osiedli czy wskutek ich karczowania i przeobrażania w uprawne pola. Właśnie w taki sposób dawne rozległe puszcze zamieniają się w coraz mniejsze, leśne wysepki. "To takie ważne, żeby zrozumieć, co się dzieje z gatunkami żyjącymi w takich fragmentach lasu" - zauważa Antony Lynam z Wildlife Conservation Society. - Od tego zależy przyszłość biologicznej różnorodności naszej planety".
Zdaniem autorów badania, aby zachować bioróżnorodność, najlepiej jest chronić siedliska duże i jeszcze przez człowieka niezmienione. (PAP)
zan/ krf/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.