Językoznawcy: decyzję o stosowaniu feminatywów pozostawmy mówiącym

Fot. Fotolia
Fot. Fotolia

Rada Języka Polskiego uznaje, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa, choć zauważają także opór społeczny w tej kwestii. Prawo do stosowania nazw żeńskich należy zostawić mówiącym - uważa RJP.

Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN na posiedzeniu plenarnym 25 listopada przyjęła stanowisko w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów. Jest ono nieco bardziej przychylne zjawisku zwiększania się w Polsce liczby żeńskich rzeczowników osobowych niż stanowisko Rady Języka Polskiego z 2012 roku.

Wtedy RJP uznała, że "formy żeńskie nazw zawodów i tytułów są systemowo dopuszczalne" ale "językowi nie da się jednak niczego narzucić, przyjęcie żadnej regulacji prawnej w tym zakresie nie spowoduje, że Polki i Polacy zaczną masowo używać form inżyniera bądź inżynierka, docentka bądź docenta, ministra bądź ministerka, maszynistka pociągu, sekretarza stanu czy jakichkolwiek innych tego rodzaju".

Siedem lat później Rada Języka Polskiego postanowiła raz jeszcze pochylić się nad kondycją feminatywów w polszczyźnie, ponieważ, jak piszą autorzy oświadczenia, "dyskusja o żeńskich rzeczownikach osobowych na nowo rozgorzała w mediach oraz w wypowiedziach polityków", a "od 2012 roku, kiedy to zostało wydane ostatnie oświadczenie w tej sprawie zaszły w świadomości społecznej i języku istotne zmiany".

"Sporu o nazwy żeńskie nie rozstrzygnie ani odwołanie się do tradycji (różnorodnej pod tym względem), ani do reguł systemu. Dążenie do symetrii systemu rodzajowego ma podstawy społeczne; językoznawcy mogą je wyłącznie komentować. Prawo do stosowania nazw żeńskich należy zostawić mówiącym, pamiętając, że obok nagłaśnianych ostatnio w mediach wezwań do tworzenia feminatywów istnieje opór przed ich stosowaniem. Nie wszyscy będą mówić o kobiecie gościni czy profesorka, nawet jeśli ona sama wyartykułuje takie oczekiwanie" - napisali autorzy oświadczenia.

"Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN uznaje, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa. Stosowanie feminatywów w wypowiedziach, na przykład przemienne powtarzanie rzeczowników żeńskich i męskich (Polki i Polacy) jest znakiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach" - uznali językoznawcy.

Ich zdaniem "większość argumentów przeciw tworzeniu nazw żeńskich jest pozbawiona podstaw. Jednakowe brzmienie nazw żeńskich i innych wyrazów, np. +pilotka+ jako kobieta i jako czapka, nie jest bardziej kłopotliwe niż np. zbieżność brzmień rzeczowników pilot +osoba+ i pilot +urządzenie sterujące+. Trudne zbitki spółgłoskowe, np. w słowie +chirurżka+, nie muszą przeszkadzać tym, którzy wypowiadają bez oporu słowa +zmarszczka+ czy +bezwzględny+ (5 spółgłosek). Nie powinna też przeszkadzać wieloznaczność przyrostka -ka jako żeńskiego z jednej strony, a z drugiej zdrabniającego, tworzącego nazwy czynności czy narzędzi, ponieważ polskie przyrostki są z zasady wielofunkcyjne. Dlatego zresztą nie dziwi szczególna popularność jedynego przyrostka wyłącznie żeńskiego -ini/-yni, np. naukowczyni czy gościni" - piszą autorzy oświadczenia.

Językoznawcy przypominają, że dyskusja o formach żeńskich trwa od ponad stu lat. Na początku dwudziestego wieku zwyciężyła tendencja do regularnego tworzenia feminatywów, ale przez cały czas żywa była także przeciwna tendencja – do zaznaczania żeńskości za pomocą rzeczownika "pani" poprzedzającego formę męską (pani doktor) lub przez związki składniowe typu "nasza dyrektor zdecydowała". Ta ostatnia tendencja, jak piszą językoznawcy, w drugiej połowie XX wieku stała się zwyczajem językowym, szczególnie w odniesieniu do zawodów nowych, funkcji wysokiego prestiżu. Jednakże od lat dziewięćdziesiątych formy żeńskie rzeczowników osobowych znacznie się rozpowszechniły; w języku przyjęły się wyrazy socjolożka, polityczka czy posłanka, choć tylko ostatni z nich był obecny, a nawet powszechny w polszczyźnie I połowy XX wieku. 

PAP - Nauka w Polsce, Agata Szwedowicz

aszw/ pat/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    CBOS: 88 proc. badanych jest przekonanych, że warto się kształcić

  • Fot. Adobe Stock

    Psychiatrzy: chcemy zbadać potencjał psylocybiny w leczeniu lekoopornej depresji

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera