Ograniczenia w przemieszczaniu się ludzi w czasie COVID-19 pozwoliły na swobodniejsze wędrówki dzikich ssaków

Fot. Tomasz Zwijacz-Kozica.
Fot. Tomasz Zwijacz-Kozica.

Podczas obostrzeń, do jakich doszło w pierwszych miesiącach globalnej pandemii COVID-19, zachowanie ludzi zmieniło się dramatycznie, co spowodowało zmiany w zachowaniu ssaków lądowych - wynika z badania opublikowanego w prestiżowym czasopiśmie „Science”, którego współautorami byli Polacy.

W skład dużego międzynarodowego zespołu badawczego, kierowanego przez dr Marlee Tucker z Radboud University, wchodziło łącznie 174 naukowców z całego świata, w tym naukowczynie z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk. Wspólnie przeanalizowali oni globalne dane dotyczące przemieszczania się ssaków lądowych w czasie pandemii i porównali je z podobnymi danymi zebranymi w innym okresie. Wędrówki zwierząt monitorowali dzięki specjalnym obrożom GPS. Wszystko po to, aby dowiedzieć się, czy wraz z ustaniem intensywnej aktywności ludzi przyroda naprawdę „odżywa”.

„W wielu doniesieniach medialnych można było przeczytać czy usłyszeć, że przyroda odradzała się po wprowadzeniu pierwszych obostrzeń - poinformowała PAP dr hab. Nuria Selva z IOP PAN, jedna z autorek omawianej publikacji. - Obserwowano na przykład pumy wędrujące po ulicach Santiago w Chile”. Naukowcy chcieli jednak dowieść, czy rzeczywiście tak było, czy może jednak ludzie, będąc w domu, po prostu zwracali na wszystko większą uwagę.

SWOBODNE WĘDRÓWKI

Okazuje się, że to prawda. Podczas ścisłej blokady związanej z pandemią dzikie ssaki przemierzały większe odległości i występowały bliżej dróg.

Naukowcy przeanalizowali w sumie dane dotyczące przemieszczania się 43 różnych gatunków ssaków lądowych. Łącznie badaniem objęto ponad 2300 osobników: od słoni i żyraf, przez niedźwiedzie i jelenie, aż po jeżozwierze i kojoty. Porównywano przemieszczanie się zwierząt podczas pierwszego okresu obostrzeń, czyli od stycznia do połowy maja 2020 roku, z przemieszczaniem się mającym miejsce w tych samych miesiącach rok wcześniej.

„Zauważyliśmy, że podczas całkowitego zastopowania aktywności ludzi, zwierzęta pokonywały nawet o 73 proc. większe odległości w ciągu 10 dni niż rok wcześniej i znajdowały się średnio o 36 proc. bliżej dróg - mówi dr Marlee Tucker. - Wynika to prawdopodobnie z faktu, że w ich pobliżu i na samych drogach było znacznie ciszej i spokojniej podczas ścisłej blokady”.

Istnieje kilka naukowych wyjaśnień dla takich wyników. Podczas obostrzeń ludzie mniej przebywali na zewnątrz, co dało zwierzętom możliwość odkrywania nowych miejsc. „Okazało się, że w obszarach gdzie ograniczenia były mniej rygorystyczne, zwierzęta pokonywały mniejsze odległości. Może to mieć związek z faktem, że w takich przypadkach ludzie byli zachęcani do wyjścia na łono natury. W rezultacie niektóre z takich miejsc były bardziej zatłoczone niż przed COVID-19” - dodaje prof. Thomas Mueller z Centrum Badań nad Bioróżnorodnością i Klimatem Senckenberg i Uniwersytetu Goethego we Frankfurcie, który wspólnie z dr Tucker zaprojektował to badanie.

JEDYNA TAKA OKAZJA

Całkowity lockdown był momentem unikalnym w najnowszej historii świata, przez co stanowił wyjątkową okazję do badania wpływu nagłego braku obecności człowieka na dziką przyrodę. Polityka mająca na celu ograniczenie przemieszczania się ludzi w pierwszych miesiącach pandemii, nakazująca pozostanie w domach, zamykająca obszary rekreacyjne i ograniczająca ruch pojazdów, stworzyła rodzaj naturalnego eksperymentu, który pozwolił zaobserwować, jak działalność ludzi wpływa na zachowanie zwierząt.

Badanie ujawniło, że antropogeniczne modyfikacje krajobrazu wpływają na sposób, w jaki zwierzęta wykorzystują swoje siedliska i wchodzą ze sobą w interakcje. Infrastruktura ludzka może wywoływać różne reakcje behawioralne u zwierząt, w tym unikanie pewnych obszarów, zmiany w prędkości przemieszczania się, rezygnację z niektórych siedlisk, zmienione dzienne wzorce użytkowania siedlisk.

Poza tym zwierzęta bezpośrednio reagują na obecność i aktywność człowieka, którego odbierają jako zagrożenie. To także przekłada się na zasięg migracji oraz zmian w użytkowaniu siedlisk, ale również zwiększa koszty energetyczne i stres fizjologiczny oraz wpływa negatywnie na płodność. Jeśli chodzi o ograniczenie transportu podczas lockdownu, to miało ono dwojaki wpływ na ssaki lądowe. Po pierwsze mniejszy ruch na drogach zredukował wiele fizycznych barier dla zwierząt, po drugie obniżył liczbę zabitych na drogach ssaków.

„Badania te pokazują, że drogi przestają być barierą, gdy ruch ludzi ustaje, a zwierzęta dość szybko reagują na te zmiany. Oznacza to, że wprowadzenie pewnych zmian w naszym zachowaniu może mieć pozytywny wpływ na zwierzęta" - mówi dr hab. Nuria Selva.

„Podobne podejście zastosowaliśmy w badaniach prowadzonych we współpracy z Tatrzańskim Parkiem Narodowym, w ramach których mierzymy m.in. stężenia metabolitów kortyzolu (hormonu stresu) w próbach kału pochodzących od trzech gatunków dużych ssaków, zebranych podczas ścisłej blokady i w tym samym okresie, ale rok później” - dodaje dr Agnieszka Sergiel, współautorka publikacji.

IM WIĘCEJ CIEBIE, TYM MNIEJ... SSAKÓW

Ogólnie rzecz biorąc, konkludują autorzy publikacji, lockdown gwałtownie zmienił niektóre zachowania przestrzenne, podkreślając znaczący wpływ mobilności ludzi na dziką przyrodę na całym świecie.

Badacze wykryli trzy główne mechanizmy, poprzez które „antropauza” wpłynęła na zachowanie ssaków lądowych, chociaż - co podkreślają - były one niejednorodnie rozmieszczone w różnych gatunkach i populacjach. Były to: zmniejszenie przemieszczeń związanych z unikaniem pewnych obszarów, zmniejszenie zachowań związanych z ucieczką oraz zwiększenie przemieszczeń związanych ze zwiększoną przepuszczalnością krajobrazu.

Fot. Tomasz Zwijacz-Kozica
Fot. Tomasz Zwijacz-Kozica

„Pokazaliśmy, że mobilność człowieka jest kluczowym czynnikiem wpływającym na niektóre zachowania ssaków lądowych, o skali potencjalnie podobnej do modyfikacji krajobrazu. Dlatego przy ocenie wpływu człowieka na zachowanie zwierząt lub projektowaniu środków łagodzących należy wziąć pod uwagę zarówno fizyczne zmiany krajobrazu, jak i mobilność ludzi” - podsumowują badacze.

Jak dodają, tylko takie podejście pozwoli na wdrożenie odpowiednich środków ochronnych, które umożliwią np. regulowanie czasu, częstotliwości i natężenia ruchu na obszarach ważnych dla przemieszczania się zwierząt.

„Ssaki żyją z zakłóceniami powodowanymi przez człowieka od dłuższego czasu, ale my pokazujemy, że wiele populacji dzikich zwierząt zachowało zdolność reagowania na zmiany w zachowaniu ludzi, co daje nadzieję na wprowadzenie w przyszłości strategii łagodzących, mających na celu utrzymanie ruchu zwierząt i funkcjonowania ekosystemu” - podsumowują.

Katarzyna Czechowicz

kap/ bar/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Naukowiec: żubr jest gatunkiem „uchodźcą”, który został zepchnięty do lasów

  • Adobe Stock

    Ekspertka: ciepły grudzień to większe ryzyko przeniesienia kleszcza wraz z choinką

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera