
Trauma wojenna ukształtowała rodzaj kultury politycznej, w której - nauczeni tragiczną historią - nie umiemy zaufać innym. Dodatkowo skłonność do myślenia spiskowego powoduje, że widzimy w innych zagrożenie, co wzmaga społeczną polaryzację - powiedział PAP dr hab. Michał Bilewicz, prof. UW.
Międzypokoleniowa trauma jeszcze z czasów drugiej wojny światowej powoduje, że ok. 19 proc. Polaków i Polek - a więc niemal co piąty z nas - ma objawy zespołu stresu pourazowego - pokazywały niedawne badania Uniwersytetu Warszawskiego. To znacznie więcej niż średnia światowa (ok. 5-10 proc.). Tego rodzaju "narodowa trauma" wpływa nie tylko na poszczególne jednostki, ale też na zachowania społeczne i życie polityczne.
"To dotyczy Polski, ale też Ukrainy, Białorusi, krajów bałtyckich i zachodniej części Rosji, czyli terenów, które w bardzo krótkim okresie doświadczyły ogromnej skali traumy wynikającej z ludobójstwa, masowych zbrodni i bardzo krwawej okupacji. To wszystko w fundamentalny sposób zmieniło psychikę Polaków" - powiedział PAP dr hab. Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego.
Zmiany w mentalności i ludzkiej psychice były ujmowane już w analizach psychologów i pedagogów, którzy badali polską młodzież bezpośrednio po zakończeniu wojny. "Młodzi Polacy po wojnie byli bardzo lękowi, mieli silne poczucie niesprawiedliwości czy krzywdy, której doświadczają. Byli bardzo wyczuleni na to, że inni ludzie mogą ich skrzywdzić, mają złe intencje wobec nich" - opisał rozmówca PAP.
Te wszystkie doświadczenia, przekazywane na kolejne pokolenia - jak powiedział - ukształtowały pewien rodzaj kultury politycznej, wynikającej z dawnych strategii "adaptowania się do traumy", czyli dostosowywania się do życia w ekstremalnych warunkach okupacyjnych. Te dawne mechanizmy adaptacyjne przetrwały do dziś i "stanowią kulę u nogi" polskiego społeczeństwa.
Pierwszym zjawiskiem, które wiąże się ze straumatyzowaniem społeczeństwa jest więc nieufność, brak zaufania do instytucji, do państwa, do policji, do sądów, do innych ludzi. To zaufanie wśród Polaków jest na bardzo niskim poziomie. W wielu badaniach porównawczych na tle Europy Polska wypada pod tym względem bardzo źle.
"To przekłada się potem na polaryzację polityczną również w tym sensie, że zwolennicy partii, które przegrywają wybory są pełni nieufności wobec tych, którzy te wybory wygrali. Ogólnie, gdy myślimy o politykach, mamy przekonanie, że oni działają nie w naszym interesie, nie kierują się dobrymi intencjami, że ich celem nie jest racja stanu, tylko partykularne interesy" - stwierdził Michał Bilewicz.
Jeśli władza nie jest obdarzona zaufaniem przez społeczeństwo, to czuje też, że nie ma obowiązku kierować się interesem społecznym. Pozbawieni zaufania politycy sami więc zaczynają zachowywać się tak, że tego zaufania nie odbudowują.
"To klincz wynikający z tego, że mamy społeczeństwo, które doświadczyło sytuacji traumatycznej, w której zaufanie było bardzo ryzykowne. Bo przecież w czasie wojny nie można było nikomu ufać. Ludzie się do tego zaadaptowali. Lata powojenne, okres stalinizmu, też tego zaufania nie odbudowały, bo mieliśmy państwo narzucone z zewnątrz. Dopiero teraz to zaufanie się wykluwa, ale polaryzacja polityczna utrudnia nam stworzenie relacji opartych na zaufaniu" - opisał badacz.
Na gruncie odczuwanego poczucia niesprawiedliwości wyrasta coś, co w psychologii określane jest jako "mentalność spiskowa". Myśląc o polityce, sprawach społecznych mamy wtedy wrażenie, że wszystko jest ukartowane, wszędzie widać niecne intencje grup czy sił, które działają na naszą niekorzyść.
Prof. Michał Bilewicz wyjaśnia, że taka "mentalność spiskowa" występuje wśród osób o zdecydowanych przekonaniach politycznych, jednak nie cechuje wyłącznie poglądów prawicowych. Napędza ona jednak polaryzację polityczną, bo jeśli nieufność względem naszych przeciwników politycznych jest duża, to odebranie im władzy staje się największym priorytetem, wręcz racją stanu.
"Zaczynamy przenosić taki sposób myślenia z polityków na całe społeczeństwo. Ludzi, z którymi się nie zgadzamy politycznie zaczynamy traktować jak wrogów, a w zasadzie zdrajców. Retoryka zdrady narodowej jest w Polsce bardzo powszechna. Prawo i Sprawiedliwość przedstawia często Platformę Obywatelską jako partię interesów niemieckich, która jest sterowana z zewnątrz. Z kolei, gdy koalicja demokratyczna była w opozycji, to powszechnie mówiło się, że za rządami Prawa i Sprawiedliwości kryje się Rosja, interesy Kremla. To, że tak szybko wchodzimy w ramy myślenia spiskowego, z podejrzeniami innych o zdradę - to też jest wynikiem naszej traumatycznej historii" - wyjaśnił prof. Bilewicz.
Badania prowadzone m.in. przez prof. Bilewicza pokazały też, że osoby, które najsilniej doświadczają objawów traumy transpokoleniowej znacznie łatwiej przyjmują spiskowe wyjaśnienia teraźniejszości politycznej. Z kolei badania prowadzone w czasie katastrofy smoleńskiej, również przez jego zespół, pokazały, że te osoby, których uwaga szczególnie zwrócona była w stronę historii i które dużo czytały na temat polskiej martyrologii znacznie szybciej uznały, że w Smoleńsku miał miejsce spisek, zdrada; że katastrofa smoleńska to atak na polskiego prezydenta i elity polityczne.
Teorie spiskowe nasilają się i determinują zachowania polityczne zwłaszcza w okresie wyborczym. "Widzimy to też teraz, kiedy mamy rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich niemal pół na pół. Widać, jak szybko pojawiają się różne teorie związane z tym, że wybory zostały sfałszowane. Na podstawie tego, że w kilku komisjach wyborczych popełniono błędy, co oczywiście się zdarza i wymaga dokładnego sprawdzenia, od razu pojawiły się sugestie, że te błędy miały charakter zorganizowany. Jestem zaskoczony, gdy widzę, że ludzie wykształceni, racjonalnie myślący o polityce, nagle w sytuacji porażki wyborczej popadają w myślenie i mentalność spiskową" - powiedział rozmówca PAP.
Jak wyjaśnił, aby powoli zmieniać takie nastawienie, pomocna będzie zmiana sposobu uczenia historii, opowiadania o niej. Ważne, żeby nie koncentrować się na martyrologii i tragediach, tylko jednocześnie pokazywać osiągnięcia nauki, kultury. Pokazywać historię w całym jej zróżnicowaniu. Wskazywać, że nawet w tych tragicznych sytuacjach Polacy również sobie radzili z przeciwnościami.
"Tego rodzaju opowieść o historii będzie zwiększała poczucie sprawstwa, poczucie kontroli nad rzeczywistością. Wiemy, że brak tego czynnika najbardziej wpycha ludzi w myślenie spiskowe i polaryzację. Czasem mówimy, że teorie spiskowe są domeną przegranych. I rzeczywiście, w naszym badaniu ponad dwudziestu państw, które ukazało się na łamach czasopisma Nature Human Behavior, wykazaliśmy, że w teorie spiskowe wierzą częściej elektoraty partii przegranych - niezależnie od tego, czy są to partie lewicowe, czy prawicowe. Przegrana w wyborach powoduje często poczucie bezradności. A teorie spiskowe szerzą się wtedy, kiedy ludzie czują się bezradni. Nasza historia do tego się dokłada - daje ludziom jedynie lekcję, z której wynika, że człowiek jest stale zagrożony, że inni są przeciw nam” - podkreślił.
Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska-Wujec (PAP)
ekr/ bar/ mow/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.