By przygotować pacjenta do przeszczepu, trzeba wielu specjalistów, w tym diagnostów, którzy sprawdzają, czy organizm przyjmie nowy narząd - powiedziała PAP dr n. med. Marcelina Grabowska z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
PAP: Zacznijmy od podstaw. Czym zajmuje się kierowane przez panią laboratorium?
Dr Marcelina Grabowska: Laboratorium Immunogenetyki UCML w Centralnym Szpitalu Klinicznym przy ulicy Banacha to jednostka wyspecjalizowana w diagnostyce transplantacyjnej. Zajmujemy się przede wszystkim badaniami zgodności tkankowej HLA, które mają kluczowe znaczenie w przeszczepianiu narządów i komórek krwiotwórczych. Mówiąc prościej – sprawdzamy, czy organizm pacjenta przyjmie nowy narząd lub komórki, czy też je odrzuci.
PAP: Czy każdy narząd wymaga takich samych badań przed przeszczepieniem?
M.G.: Nie, każdy narząd rządzi się własnymi zasadami. Przykładowo, w przypadku serca czas od pobrania do przeszczepienia to zaledwie cztery godziny. W tak krótkim czasie nie da się wykonać pełnych badań immunologicznych. Dlatego przy transplantacjach serca nasza rola polega głównie na retrospektywnej ocenie ryzyka immunologicznego – już po zabiegu lub w jego trakcie. Z kolei przy przeszczepieniach nerek mamy więcej czasu, a zgodność immunologiczna jest tutaj absolutnie kluczowa.
PAP: Dlaczego nerki są aż tak wymagające?
M.G.: Na powierzchni komórek nerek znajduje się szczególnie dużo antygenów HLA, które decydują o tym, czy układ odpornościowy uzna przeszczepiony narząd za własny. Dlatego przeszczepienia nerek wymagają największej staranności w doborze dawcy i ocenie ryzyka immunologicznego. Wątroba czy serce są pod tym względem nieco bardziej tolerancyjne.
PAP: Jak wygląda sam proces doboru dawcy nerki?
M.G.: Po pierwsze, bierzemy pod uwagę grupę krwi. To wstępne kryterium. Następnie analizujemy materiał biologiczny dawcy – krew i węzły chłonne. Z krwi izolujemy DNA i określamy zestaw antygenów zgodności tkankowej, inaczej nazywanych HLA. Równocześnie sprawdzamy u potencjalnych biorców, czy nie wytworzyli przeciwciał przeciwko tym antygenom. Takie przeciwciała anty-HLA mogą pojawić się np. po transfuzjach krwi, w trakcie ciąży, po infekcjach czy po wcześniejszym przeszczepieniu. Jeśli są obecne, przeszczepienie od danego dawcy może być bardzo ryzykowne.
PAP: Ile trwa takie badanie zgodności?
M.G.: W czasie dyżurów transplantacyjnych sama próba krzyżowa, czyli test immunologiczny między dawcą a biorcą, trwa 7–8 godzin. Wcześniej na tym samym dyżurze wykonujemy badania genetyczne – kolejne kilka godzin w celu oznaczenia antygenów HLA u dawcy zmarłego. To bardzo intensywny proces. Pracujemy pod dużą presją czasu, bo od szybkości uzyskania wyniku zależy los narządu, a w efekcie – pacjenta.
PAP: Wspomniała pani o ogromnej presji. Jak wygląda praca w laboratorium w takich momentach?
M.G.: To nie jest spokojna, cicha praca, jak wielu sobie wyobraża. W czasie dyżurów transplantacyjnych dzwoni telefon za telefonem – każdy chce wiedzieć, kiedy będzie wynik. Czasem trzeba coś powtórzyć, sprawdzić inną metodą lub aparatura się zawiesza, a sekundy lecą. To są naprawdę emocjonujące chwile. Mamy świadomość, że nasze opóźnienie może zadecydować o tym, czy organ zostanie wykorzystany.
PAP: Jak wygląda dobór dawców komórek krwiotwórczych, czyli tego, co dawniej nazywano „szpikiem”?
M.G.: W tym przypadku musimy znaleźć dawcę całkowicie zgodnego z pacjentem pod względem antygenów zgodności tkankowej HLA – mówimy o poziomie zgodności 10 na 10, co oznacza, że 10 antygenów HLA biorcy musi być identycznych z 10 antygenami HLA dawcy. To trudne, bo każdy z nas ma unikalny zestaw genów, które kodują cząsteczki HLA.
W pierwszej kolejności szukamy dawcy rodzinnego, którym może być rodzeństwo pacjenta, ponieważ tylko brat lub siostra mogli odziedziczyć taki sam układ antygenów HLA. Jeśli pacjent nie ma zgodnego dawcy rodzinnego, szukamy dawcy niespokrewnionego. Przeszukujemy rejestry w Polsce i na świecie, w międzynarodowych ośrodkach dawców szpiku. Jeśli nie ma idealnego dopasowania, dopuszcza się pojedynczą niezgodność (9/10 lub w rzadkich sytuacjach 8/10). Dodatkowo w ostatnich latach pojawiło się nowe rozwiązanie przeszczepiania komórek krwiotwórczych od dawcy rodzinnego połowicznie zgodnego, tzw. dawca haploidentyczny.
PAP: Ile czasu macie państwo na znalezienie takiego dawcy?
M.G.: Zazwyczaj około dwóch miesięcy, ale w pilnych przypadkach, zwłaszcza u dzieci, czas skraca się do kilku tygodni. Zdarza się, że szukamy dawcy dla pacjenta w stanie krytycznym – wtedy każdy dzień ma znaczenie.
PAP: A czy takie sytuacje emocjonalnie państwa dotykają?
M.G.: Oczywiście. Choć nie widzimy pacjentów, przejmujemy się ich losem. Pamiętam młodą kobietę – matkę kilkorga dzieci – dla której szukaliśmy dawcy komórek krwiotwórczych. Znaleźliśmy go, ale choroba była zbyt zaawansowana. Wiedzieliśmy, że bardzo chciała doczekać pierwszej komunii swojego syna. Udało się – zmarła dzień później. Takich historii się nie zapomina.
PAP: To bardzo poruszające. Ale zakładam, że większość przeszczepów kończy się sukcesem?
M.G.: Tak. Na szczęście dziś większość pacjentów żyje wiele lat po przeszczepieniu. Postęp farmakologiczny, technologiczny i dokładniejsza diagnostyka sprawiają, że wyniki są coraz lepsze. Wykonujemy więcej badań, lepiej rozumiemy i przewidujemy reakcje immunologiczne, możemy trafniej przewidzieć ryzyko odrzucenia. To ogromna zmiana w porównaniu z sytuacją sprzed kilkunastu lat.
PAP: Czy prowadzą państwo także badania po przeszczepieniu?
M.G.: Tak, to bardzo ważny obszar naszej pracy. Monitorujemy obecność przeciwciał anty-HLA, które mogą pojawić się już po transplantacji i sygnalizować ryzyko odrzucenia narządu. Oceniamy chimeryzm potransplantacyjny u pacjentów po przeszczepieniu komórek krwiotwórczych. Prowadzimy też nowoczesne badania w kierunku oceny wolnokrążącego DNA pochodzącego od dawcy narządu – analizujemy, czy w krwi biorcy pojawia się materiał genetyczny pochodzący z przeszczepionego narządu. Jeśli jego poziom rośnie, to znak, że może dochodzić do uszkodzenia lub odrzutu przeszczepionego organu. To pozwala reagować, zanim pacjent poczuje jakiekolwiek objawy.
PAP: Wydaje się, że diagności laboratoryjni odgrywają kluczową rolę w transplantologii, a jednak rzadko się o tym mówi.
M.G.: Tak, to prawda. O transplantacjach mówi się głównie w kontekście chirurgów i spektakularnych operacji. Tymczasem trzeba pamiętać, ilu specjalistów z różnych dziedzin, w tym diagnostów, bierze udział w odpowiednim przygotowaniu pacjenta do przeszczepienia oraz w opiece potransplantacyjnej.
To od naszego wyniku zależy, czy to pacjent A czy pacjent B otrzyma nerkę od typowanego dawcy. Czujemy ogromną odpowiedzialność, a zarazem satysfakcję, gdy widzimy, że nasza praca jest częścią tak skomplikowanego procesu, jakim jest przeszczepianie, i wpływa realnie na czyjeś życie.
PAP: Czy ma pani poczucie, że diagnostyka transplantacyjna się rozwija?
M.G.: Zdecydowanie. Mamy coraz lepsze technologie, bardziej precyzyjne metody genetyczne i immunologiczne. W Polsce działa 17 laboratoriów zgodności tkankowej, ale tylko osiem z nich bierze udział w alokacji narządów w ramach krajowego systemu ustalonego przez Centrum Koordynacyjno–Organizacyjne Poltransplant. To bardzo odpowiedzialna i wymagająca praca. Dziś diagnostyka immunogenetyczna to dziedzina, która łączy biologię molekularną, immunologię i bioinformatykę – a jednocześnie ma bezpośredni wpływ na ludzkie życie.
Dr n. med. Marcelina Grabowska – kierownik Laboratorium Immunogenetyki UCML UCK WUM w Warszawie. Diagnosta laboratoryjny, specjalistka laboratoryjnej immunologii medycznej. Od ponad dekady zajmuje się oceną zgodności tkankowej dawców i biorców narządów oraz komórek krwiotwórczych, w tym również realizuje procedury poszukiwania i doboru dawcy krwiotwórczych komórek macierzystych.
Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)
mir/ jann/ aba/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.