Ekspert: o grzybicach mało się mówi, a choruje na nie ponad 100 tysięcy Polaków rocznie

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Grzybice to nie tylko problem kosmetyczny – w Polsce zakażenia grzybicze mogą dotyczyć ponad 100 tysięcy osób rocznie. O tym, dlaczego wciąż tak mało się o nich mówi i jak bardzo są zróżnicowane, opowiada dr n. med. Paweł Krzyściak z Katedry Mikrobiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

PAP: Panie doktorze, dane wskazują, że poważne zakażenia grzybicze mogą dotyczyć w Polsce ponad 100 tysięcy osób rocznie. To dużo?

Dr n. med. Paweł Krzyściak: W skali 37-milionowego kraju to liczba, która pokazuje, że problem jest istotny. Trzeba jednak pamiętać, że „grzybica” to nie jedna choroba, lecz cały zespół schorzeń – od grzybic powierzchniowych, np. grzybica paznokci czy dróg rodnych, przez grzybice płuc, do postaci inwazyjnych - np. zakażenia krwi. Różne grzyby wywołują różne choroby, a część z nich ma bardzo ciężki przebieg.

PAP: Skoro to tak częste infekcje, dlaczego mówi się o nich tak mało?

P.K.: Głównie dlatego, że grzybice nie przebijają się medialnie. W przypadku bakterii mamy dramatyczne doniesienia o szczepach lekoopornych – to działa na wyobraźnię. Grzyby nie są jeszcze tak „medialne”. Poza tym wiele z tych zakażeń nie jest raportowanych, bo zwykle towarzyszą innym, ciężkim chorobom.

PAP: Czyli grzybice to choroby ludzi już osłabionych?

P.K.: Tak. Mówimy, że to „choroby ludzi chorych”. Zakażenia grzybicze rzadko pojawiają się u osób całkowicie zdrowych. Często rozwijają się wtedy, gdy układ odpornościowy jest osłabiony – na przykład w wyniku nowotworu, AIDS, po przeszczepie lub długiej hospitalizacji.

PAP: W takim razie czy można się grzybicą „zarazić” w szpitalu?

P.K.: Nie w klasycznym sensie. Większość grzybów, które powodują infekcje, są w środowisku wokół nas (np. Aspergillus) lub w nas - na błonach śluzowych jamy ustnej, jelit czy dróg rodnych (np. Candida). W normalnych warunkach układ odpornościowy świetnie sobie z nimi radzi. Dopiero gdy jest niewydolny, grzyby „wychodzą z cienia”.

PAP: Czy są grzyby wyjątkowo groźne – takie „sromotniki” świata mikroorganizmów?

P.K.: To dobre porównanie, ale nie do końca trafne. Sromotnik to świadomie zjedzony, trujący grzyb. W przypadku infekcji nikt niczego nie „zjada”. Jesteśmy otoczeni zarodnikami grzybów – w piwnicy, w powietrzu, w kurzu – ale zdrowy organizm nie ma z nimi problemu. Kłopot zaczyna się dopiero, gdy odporność niedomaga.

PAP: Wśród nazw pojawiają się trudne słowa: kryptokokoza, mukormykoza… Jak groźne są te choroby?

P.K.: To bardzo rzadkie, ale poważne infekcje. Kryptokokoza dotyczy głównie osób z zaawansowanym AIDS, a mukormykoza – pacjentów z zaawansowaną niewyrównaną cukrzycą. Obie choroby mogą mieć gwałtowny przebieg i wysoką śmiertelność. W Polsce to kilkadziesiąt przypadków rocznie.

PAP: A które grzybice są najczęstsze?

P.K.: Zdecydowanie te „kosmetyczne” – dermatofitozy, czyli grzybice skóry i paznokci. Nie zagrażają życiu, ale wpływają na jego jakość i są trudne do wyleczenia. Natomiast najgroźniejsze i najtrudniejsze terapeutycznie pozostają mukormykozy – lekooporne i szybko postępujące.

PAP: Jak wygląda diagnostyka takich infekcji?

P.K.: W dużych, specjalistycznych szpitalach mamy bardzo dobre możliwości diagnostyczne, ale w mniejszych szpitalach bywa trudniej. Często powtarzam za moim mistrzem Olivierem Lortholary z Instytutu Pasteura: „Think fungus” – pomyśl o grzybach. Jeśli pacjent ma gorączkę, a antybiotyki nie działają, trzeba brać pod uwagę zakażenie grzybicze. Wczesne rozpoznanie to większa szansa na wyleczenie.

PAP: Czy zagrzybione mieszkanie jest dla zdrowego człowieka zagrożeniem?

P.K.: Nie polecam takich warunków, ale dla zdrowej osoby nie powinno to skończyć się infekcją. Może jednak wywołać reakcje alergiczne, bo zarodniki grzybów działają drażniąco na układ odpornościowy. Grzyby mogą też wytwarzać mykotoksyny – ale to już zupełnie inna historia.

PAP: Czy grzyby mogą być też naszym sprzymierzeńcem?

P.K.: Oczywiście! Jemy pleśnie w serach, używamy drożdży w pieczywie i winie, piwie, kefirze czy popularnej ostatnio kombuczy. Z niektórych grzybów uzyskujemy leki – penicylina też powstała dzięki pleśni. Niektóre gatunki są stosowane jako probiotyki. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy użyjemy ich u osób z bardzo niską odpornością – wtedy nawet „dobry” grzyb może stać się patogenny.

PAP: Czy powinniśmy więc uważać z serami pleśniowymi?

P.K.: Jeśli są dobrej jakości – nie. Pleśnie używane w produkcji serów są kontrolowane i bezpieczne. Problemem byłoby jedynie bardzo długie przechowywanie lub „krzyżowanie” różnych pleśni – wtedy mogą wytwarzać toksyny.

PAP: Czyli grzyby są wokół nas, ale nie ma powodu do paniki?

P.K.: Dokładnie. Na co dzień spokojnie z nimi koegzystujemy. Gdybyśmy próbowali zwalczać wszystkie drobnoustroje wokół siebie, nie mielibyśmy czasu na nic innego. Grzyby bywają groźne, ale tylko w szczególnych warunkach – wtedy, gdy nasz organizm przestaje się bronić.

PAP: Na koniec – co dziś najbardziej niepokoi naukowców w kontekście grzybic?

P.K.: Po pierwsze – coraz więcej pacjentów jest w immunosupresji, czyli z obniżoną odpornością, np. po terapiach biologicznych. Po drugie – rośnie liczba szczepów lekoopornych. Dlatego potrzebne są badania nad nowymi lekami i mechanizmami odporności grzybów. To obszar, który dopiero zaczynamy naprawdę poznawać.

***

Naukowcy z UJ Collegium Medicum i University of Manchester ostrzegają, że poważne zakażenia grzybicze w Polsce dotykają ponad 100 tys. osób rocznie. Skala problemu jest porównywalna z chorobami cywilizacyjnymi, a śmiertelność w wielu przypadkach pozostaje wysoka.

Najświeższa analiza, przeprowadzona przez zespół Katedry Mikrobiologii Wydziału Lekarskiego UJ CM we współpracy z prof. Davidem W. Denningiem z University of Manchester – twórcą organizacji Global Action for Fungal Infections (GAFFI) – po raz pierwszy oszacowała rzeczywiste obciążenie Polski ciężkimi zakażeniami grzybiczymi.

Badanie objęło dane epidemiologiczne, statystyki szpitalne i przegląd literatury. Wyniki opublikowano w czasopiśmie Scientific Reports (Nature Portfolio). Zespół wskazuje, że najgroźniejsze infekcje to kandydemia, aspergiloza płuc i mukormykoza, a liczba przypadków może łącznie przekraczać 100 tys. rocznie – porównywalnie z hospitalizacjami z powodu zawałów serca.

„Ciężkie zakażenia grzybicze w Polsce nie są rzadkością. Kluczowe znaczenie ma szybsza diagnostyka, właściwe raportowanie i dostęp do skutecznego leczenia” – podkreślił dr Krzyściak, autor korespondencyjny publikacji.

Mira Suchodolska (PAP)

mir/ bar/ lm/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Eksperci: medycyna kosmiczna przestaje być niszową dyscypliną

  • 20.10.2024. PAP/Albert Zawada

    Dwie trzecie polskich psychiatrów zaleca pacjentom kontakt ze środowiskiem naturalnym

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera