Zima polarników w Hornsundzie: trzymiesięczna ciemność, tańczące zorze, księżyc nowym słońcem

Fot. Adobe Stock
Fot. Adobe Stock

Podczas nocy polarnej spowalnia metabolizm, wzmaga się senność, pojawia monotonia - opisała w rozmowie z PAP swoje doświadczenia z pobytu na Stacji Polarnej Hornsund polarniczka Dagmara Bożek. Dodała, że warto wtedy organizować sobie czas w sposób angażujący, np. chodzić po lodowcu, morsować i cieszyć się zorzą polarną.

Na 77 stopniu szerokości geograficznej północnej, gdzie znajduje się Polska Stacja Polarna Hornsund im. Stanisława Siedleckiego, kilkumiesięczna noc polarna zaczyna się 31 października, a kończy 12 lutego. Przez cały ten czas Słońce przebywa pod linią horyzontu. Polarniczka Dagmara Bożek z Instytutu Geofizyki PAN, doświadczyła tych kilku miesięcy ciemności podczas 35. Wyprawy Polarnej IGF PAN na Spitsbergen. Uczestniczyła również w całorocznej wyprawie do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego. Jednak słynny „Arctowski” znajduje się około 62. stopnia szerokości geograficznej południowej, więc tam to zjawisko kilkumiesięcznej nocy polarnej nie występuje. Przez pewien czas w roku dzień jest po prostu bardzo krótki, trwa około czterech godzin.

- Nawet podczas kilkumiesięcznej nocy polarnej nie jest całkowicie ciemno przez 24 godziny na dobę. Choć Słońce chowa się pod linią horyzontu, to na początku jest dość blisko tej linii, więc promienie słoneczne jeszcze do nas dochodzą i widać poświatę na horyzoncie. Najciemniej jest około połowy grudnia, a czas Bożego Narodzenia to właściwie środek nocy polarnej. Im bliżej 12 lutego, tym większa robi się szarówka - opowiedziała polarniczka.

Jednak przez większość czasu, jeżeli niebo jest bezchmurne, z łatwością można zobaczyć jasną łunę, a księżyc i gwiazdy stają się naturalnymi źródłami światła. Jasności dodaje śnieg. W takich okolicznościach wychodzący poza stację polarnicy nie potrzebują nawet latarek. Nie warto z nich jednak całkiem rezygnować ze względów bezpieczeństwa. To region, w którym pojawiają się niedźwiedzie polarne, więc należy minimalizować ryzyko bycia przez nie zaskoczonym. Z tego względu ograniczane są też dłuższe wyjścia poza Stację.

W czasie długich miesięcy nocy polarnej widać też zorzę polarną. - Podczas mojej wyprawy mieliśmy to szczęście, że byliśmy w piku aktywności Słońca i zorze oglądaliśmy już od końca października do początków marca - wspomina Dagmara Bożek.

Według niej początek długiej nocy polarnej to moment refleksji i zadumy, bo kończy się już okres lata i aktywności, kiedy w Stacji było tłoczno. Zazwyczaj już pod koniec października zostaje tylko grupa zimująca, licząca 10 osób.

- Na Stacji celebruje się za to moment pojawienia Słońca po kilku miesiącach jego nieobecności. Na naszej wyprawie zorganizowaliśmy wtedy przyjęcie z grillem i narysowaliśmy fioletowym nadmanganianem potasu na śniegu olbrzymi rysunek słońca. Weszliśmy też na sąsiadującą górę Fugleberget, na ponad pięćset metrów nad poziomem morza i wyczekiwaliśmy aż Słońce pojawi się dosłownie na momencik, bo tylko lekko wychyliło swą tarczę i szybko schowało się pod horyzont. Czuło się, że jest to szczególny dzień. Trzeba mieć jednak szczęście, żeby niebo było bezchmurne, inaczej to przywitanie Słońca jest trochę symboliczne - podkreśliła rozmówczyni PAP.

Choć pojawieniu się Słońca towarzyszy wybuch radości, to reakcje polarników na koniec długiej nocy polarnej są różne. - Wbrew pozorom okres, kiedy pojawia się jasność, jest odbierany przez niektórych członków wyprawy w sposób depresyjny. Wyrwani z tej bezpiecznej nocy polarnej w zacisznej Stacji, nagle muszą zmierzyć się z koniecznością większej aktywności, z większą liczbą wyjść w teren. Wybuch entuzjazmu ustępuje refleksji, że my już jesteśmy troszeczkę zmęczeni tym wszystkim, a do końca zimowania wciąż zostało trochę miesięcy - opisała polarniczka.

Przyznała, że wyruszając w swoją pierwsza wyprawę polarną była przede wszystkim podekscytowana i zaciekawiona, choć z literatury polarnej i psychologicznej wiadomo, że organizm nie reaguje pozytywnie na utrzymującą się ciemność.

- Po pierwsze nie ma naturalnego światła, więc trzeba suplementować chociażby witaminę D. Organizm zaczyna wolniej pracować, spowalnia się metabolizm, człowiek jest bardziej senny. Czasem mogą ujawnić się zaburzenia snu albo zaburzenia funkcjonowania tarczycy. Ja osobiście dobrze spędziłam czas nocy polarnej, choć oczywiście spałam więcej niż normalnie - przyznała Dagmara Bożek.

Gdy na zewnątrz nie widać zmian pory dnia, zaczyna zaburzać się rytm okołodobowy. W stacji polarnej dodatkowo łatwiej go zgubić, bo pracuje się w tym samym miejscu, w którym żyje się na co dzień. - Choć są ustalane śniadania o konkretnej godzinie, na przykład ósmej, to czasami można sobie chwilę pospać dłużej i się rozregulować. W skrajnych przypadkach rytm może przestawić się do góry nogami i zaczyna się funkcjonować wtedy, kiedy wszyscy inni idą spać. U nas dwie osoby na kilka dni zniknęły ze wspólnego życia, bo zaczęły po prostu inaczej funkcjonować. Żeby uniknąć takiej dezorganizacji, trzeba bardzo dobrze nastawiać budziki i pilnować zegarków - powiedziała Dagmara Bożek.

Polarnicy mają stały kontakt z osobami, które mogą im pomóc w trudniejszych psychicznie momentach. Przed wyruszeniem na wyprawę korzystają też z pakietów szkoleń dotyczących podstaw psychologii polarnej.

Bardzo ważne jest - zaznaczyła polarniczka - żeby będąc na Stacji, samemu sobie organizować czas w sposób angażujący. Wiele zależy od kierownika wyprawy, czy np. zorganizuje obowiązkowe śniadania, ale i od samej grupy. Można wspólnie uczyć się języka obcego, oglądać filmy, grać w planszówki albo uprawiać sport, bo obie całoroczne polskie stacje polarne mają dobrze wyposażone sale gimnastyczne. Można pójść na narty, można się powspinać, poćwiczyć chodzenie po lodowcu albo morsować.

- Jest dużo możliwości, dużo zależy od chęci i kreatywności. Jeżeli ludzie chcą wspólnie spędzać czas, to faktycznie bardzo pomaga i motywuje, wybija z monotonii, która jest podczas nocy polarnej najgorsza - opisała Dagmara Bożek.

Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska-Wujec (PAP)

ekr/ agt/ lm/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Fot. Adobe Stock

    Psychologowie: szczyt możliwości psychicznych przypada na okres między 55. a 60. r. ż.

  • Fot. Adobe Stock

    Badania socjologów z UŁ: pięć metropolii wysysa młodzież ze wsi i mniejszych miast

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera