Znany fotograf Ryszard Horowitz odebrał w poniedziałek doktorat honoris causa Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu podczas uroczystej inauguracji roku akademickiego w Auli Leopoldyńskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. W uroczystości wziął udział prezydent Bronisław Komorowski.
Komorowski ocenił, że inauguracja roku akademickiego trzech uczelni artystycznych - Akademii Muzycznej, Akademii Sztuk Pięknych oraz Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej - to ważny symbol aspiracji miasta. "We Wrocławiu jest potencjał pozwalający myśleć z optymizmem o Stolicy Kultury w 2016 r. Tu będzie potrzebna współpraca wszystkich środowisk. To będzie prezentacja kultury polskiej, ale i otwartości Polski na różne środowiska i inne kraje” - mówił Komorowski.
Prezydent zwrócił uwagę, że kultura polska coraz częściej i odważniej bierze udział w propagowaniu i tworzeniu kultury na całym świecie. „Warto podkreślić, że to także jest okazja do otwierania się na wpływy świata zewnętrznego” - mówił prezydent.
Prezydent nawiązał do wystąpień rektorów poszczególnych uczelni, którzy m.in. mówili o otwarciu nowego budynku PWST we Wrocławiu i zakończeniu budowy sali koncertowej Akademii Muzycznej, której oficjalne otwarcie zapowiedziane jest na listopad br.
Jego zdaniem oprócz koniecznych działań na rzecz budowania nowych instytucji kultury są dwa czynniki decydujące o jej atrakcyjności. „To są ludzie ambitni z talentami, pełni pasji, którzy na uczelniach zdobywają swoje umiejętności. To także środowisko, które tworzy takie środowisko” - ocenił Komorowski.
Dodał, że przed uroczystością minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski „szepnął mu na ucho”, że w tym roku na jedno miejsce w podstawowej szkole muzycznej było dwóch kandydatów.
„Rośnie zapotrzebowanie na partycypację w kulturze również na tym poziomie podstawowym. (...) To trochę tak jak z orlikami. Albo będzie usportowienie społeczeństwa, albo będziemy skazani na bierną akceptację i szukanie wzorców na zewnątrz” - mówił prezydent. „Jesteśmy społeczeństwem, które łaknie nowego, ale jesteśmy też otwarci i bez kompleksów wiemy, że mamy wiele do zaoferowania” - mówił Komorowski.
Zauważył, że Wrocław w swych przedsięwzięciach artystycznych czerpie zarówno z kultury polskiej, jak i z innych kultur. „Trzeba mieć aspiracje, zdolność otwierania się na innych i mieć aspiracje bez kompleksów” - podsumował prezydent.
Ryszard Horowitz przyznał, że trudno mu uwierzyć w doktorat honoris causa, gdyż "nie tak dawno opuszczał komunistyczną Polskę z pięcioma dolarami", które miał ukryte w skrytce zrobionej w obcasie buta; miał też teczkę własnych rysunków i obrazów, które przez urzędnika zostały opatrzone napisem: „artykuły nie zawierają żadnej wartości artystycznej”.
Horowitz opowiadał o swoich pierwszych latach w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie zapomniał o Polsce i nie zmienił swego imienia na „Richard”. Dodał, że dzięki „pracy, pracy, pracy i szczypcie talentu udało się mu stanąć na nogi”. "Starałem się za to konsekwentnie pozostać wierny sobie, nie poddawać się modom” - mówił fotografik.
Horowitz był pytany przez dziennikarzy o tajniki swej pracy. "Nie czuję potrzeby noszenia ze sobą cały czas aparatu, zwłaszcza że sprzęt jest ciężki” - mówił artysta, dodając jednak, że "gdy akurat go nie weźmie, dzieją się najciekawsze rzeczy".
Kilkanaście prac Horowitza można oglądać w Muzeum Miejskim we wrocławskim Ratuszu. Wystawa „Horowitz. Stan surowy” dla szerszej publiczności będzie dostępna od środy. Sam Horowitz przyznał, że chętnie zorganizowałby we Wrocławiu dużą wystawę swoich prac.
Wcześniej, w sobotę, odbył się wernisaż prac fotografika na 48. piętrze budynku Sky Tower. „Wystawa celowo została zorganizowana na 48. piętrze. To symbol, bowiem fotograf właśnie w 1948 r. był na Ziemiach Odzyskanych” - mówiła Iwona Strzelewicz-Ziemiańska z Fundacji Cztery Strony Kultury. Zdjęcia mogło oglądać wąskie grono ludzi i to zaledwie przez kilka godzin. Goście przed wejściem dostawali kamizelki budowlane i kaski, bowiem budynek - w którym odbywała się wystawa - nie jest jeszcze skończony i wciąż jest placem budowy.
Ryszard Horowitz urodził się 5 maja 1939 r. w Krakowie.
W czasie okupacji rodzina Horowitzów przebywała najpierw w krakowskim getcie, a po jego likwidacji w 1943 r. - znalazła ocalenie w fabryce Oskara Schindlera. Nazwisko Horowitz znalazło się na słynnej dzisiaj Liście Schindlera. W 1944 roku, po zamknięciu fabryki, jej pracownicy z rodzinami zostali deportowani do obozu Auschwitz-Birkenau i innych obozów.
27 stycznia 1945 roku obóz wyzwoliła Armia Czerwona. Horowitz jest jednym z najmłodszych ocalałych więźniów Auschwitz.
Po wojnie ukończył liceum plastyczne w Krakowie. Później studiował malarstwo na tamtejszej ASP. W wieku 17 lat zafascynował się fotografią amerykańską i w 1959 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie został studentem słynnego nowojorskiego Pratt Institute. Po studiach pracował w wielu instytucjach filmowych, studiach projektowych i fotograficznych. Był też dyrektorem artystycznym jednej z największych agencji reklamowych w Nowym Jorku.
W 1967 r. otworzył własne studio fotograficzne, które prowadzi do chwili obecnej. Uważany jest za pioniera stosowania efektów specjalnych w fotografii analogowej.
PAP - Nauka w Polsce
umw/ ls/ gma/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.